Wskaźniki nastrojów pokazują, że co prawda ostatnia korekta na Wall Street nie doprowadziła do „kapitulacji optymistów”, ale w porównaniu z sytuacją z początków września sytuacja jest dużo zdrowsza na dłuższą metę.
Zapraszamy do zapisania się na NEWSLETTER
Po ostatniej wyprzedaży na Wall Street i późniejszym dynamicznym odbiciu pojawia się pytanie: na ile korekta spełniła swoje zadanie, tzn. w jakim stopniu schłodziła zbyt rozgrzane nastroje? O tym że nastroje były przed korektą zbyt rozgrzane, informowaliśmy wielokrotnie. Do książkowych objawów zaliczyć można było nie tylko odbywający się w atmosferze euforii debiut chińskiej Alibaby, ale też najniższy od 1987 roku odsetek niedźwiedzi w renomowanej ankiecie Investors Intelligence obrazującej nastroje doradców finansowych. Taki stan rzeczy bywał określany wymownie jako „kapitulacja niedźwiedzi”.
Teraz pojawia się dla odmiany inne pytanie: w jakim stopniu korekta „uleczyła” tę niezdrową na dłuższą metę sytuację? Ponownie odwołajmy się do wskaźnika nastrojów.
Rys. Odsetki byków i niedźwiedzi w ankiecie Investors Intelligence
Na plus trzeba zapisać fakt, że nastroje uległy wyraźnemu schłodzeniu. W niemałym stopniu zasypana została przepaść dzieląca bujający w obłokach odsetek byków od szorującego po dnie odsetka pesymistów. Z drugiej strony ci, którzy oczekiwali korekty adekwatnej do okoliczności ekonomicznych (czyli rychłego odłączenia stymulacji przez Fed) ciągle mogą czuć niedosyt, bo w trakcie największych korekt w poprzednich latach (2010, 2011) odsetek byków spadał poniżej odsetka niedźwiedzi. Takiej „kapitulacji optymistów” tym razem nie widać.
Reasumując, korekta w USA częściowo wywiązała się z zadania, doprowadzając do wyraźnego schłodzenia zbyt rozgrzanych nastrojów – to plus na dłuższą metę i zachęta do akumulacji akcji. Dużo trudniej odpowiedzieć na pytanie czy na tym już definitywny koniec chłodzenia.