Po raz pierwszy od końcówki marca 2020 znany wskaźnik nastrojów giełdowych BofA Bull & Bear Indicator spadł do zera, sygnalizując "ekstremalny pesymizm". Przyglądamy się historii takich sygnałów.

Załamanie cen metali przemysłowych, z uznawaną za "profesora ekonomii" miedzią na czele, to dobra wiadomość na froncie walki z inflacją, ale też zapewne kolejne potwierdzenie nadciągającej cyklicznej dekoniunktury w globalnej gospodarce.

Schłodzenie inflacji i koniec podwyżek stóp procentowych to byłby wymarzony impuls dla bezprecedensowo poturbowanego rynku polskich obligacji stałokuponowych. Ale są też nowe czynniki ryzyka.

Trend spadkowy, o którym konsekwentnie ostrzegamy od jesieni 2021, jest kontynuowany - wskaźnik koniunktury w przemyśle Eurozone Manufacturing PMI znalazł się najniżej od 22 miesięcy i zbliża się do granicy recesji. Ale w tym wszystkim tkwi też jeden pozytywny sygnał.

Po odchudzeniu wartości S&P 500 o niemal jedną czwartą, wskaźnik ceny do prognozowanych zysków spółek zakończył ubiegły tydzień w okolicy historycznej średniej, podczas gdy w trakcie ubiegłego roku sygnalizował drożyznę.

Nasze ubiegłoroczne obawy związane z wielomiliardowymi napływami do funduszy akcyjnych i mieszanych okazały się uzasadnione. Z kolei na rynku funduszy dłużnych widać być może pierwsze sygnały stabilizacji rekordowych odpływów.