Wyniki amerykańskich korporacji za II kwartał pokazały dalsze wyhamowanie wzrostu zysków oraz drugi z rzędu spadek marży operacyjnej. Spowolnienie gospodarcze i jastrzębia polityka Fedu sugerują, że na tym jeszcze nie koniec.

Czy wspięcie się amerykańskiego indeksu na ok. 3-miesięczną górkę to sygnał przełomu? Wszystko zależy od tego czy nadciąga recesja - wynika z naszej analizy podobnych historycznych przypadków.

Amerykańscy analitycy coraz wyraźniej tną szacunki zysków spółek z S&P 500. Prognoza zarobków na 2023 rok obniżyła się do poziomu najniższego od grudnia ub.r., ale na szczęście ciągle jest ponad 8 proc. wyższa od tej na bieżący rok.

Wystarczyły nieco ponad dwa lata, by stopa bezrobocia w USA powróciła do rekordowo niskiego pułapu 3,5%. Tymczasem poprzednio dojście do tego pułapu zajęło ... 10 lat. Takie tempo ma pozytywne, jak i negatywne implikacje.

Co prawda dość niskie wyceny polskich akcji dają szansę na uniknięcie powtórki zapaści z 2008 roku w całej okazałości, ale tamten historyczny epizod dowodzi, że niekoniecznie chronią przed ostatnią „nogą” bessy związaną z postępującym hamowaniem gospodarek przy jednoczesnych podwyżkach stóp.

Rentowność amerykańskich obligacji jest zdecydowanie za wysoka (a ceny za niskie) względem konsekwentnie opadającego wskaźnika ISM Manufacturing, z którym od lat jest na ogół silnie skorelowana - wynika z naszej analizy.