Sebastian Buczek
Prezes Zarządu Quercus TFI S.A.
Na szczęście już za tydzień wybory, bo liczba spółek trafionych „genialnymi” pomysłami naszych polityków może wreszcie jakoś się ograniczy.
Jedną z ostatnich ofiar jest sama GPW. Kurs akcji spółki zapikował, gdy okazało się, że politycy rozważają wprowadzenie podatku transakcyjnego. Jeszcze w sierpniu akcje GPW kosztowały ponad 50 zł. Dziś – poniżej 38 zł.
W tej sprawie dziwią nas aż dwa wątki. Po pierwsze politycy sami sobie strzelają w stopę – Skarb Państwa jest 35% właścicielem GPW i na pomyśle wprowadzenia podatku transakcyjnego nasze państwo już na dzień dobry straciło blisko 200m zł.
Po drugie – hasło wprowadzenia podatku transakcyjnego padło w Polsce wtedy, gdy… większość krajów UE wycofała się z tego kontrowersyjnego pomysłu. Jeszcze na początku br. pracowano nad tą koncepcją w ok. 10 krajach, ale później pomysł upadł. Obecnie podatek transakcyjny obowiązuje w dwóch krajach UE – Francji i Włoszech (we Włoszech od akcji płaci się tylko 0,02%).
Nie musimy chyba nikogo przekonywać, że wprowadzenie takiego podatku odbiłoby się bardzo negatywnie na rozwoju (młodego) polskiego rynku finansowego, prowadząc do ograniczenia poziomu obrotu wszystkimi instrumentami finansowymi lub przeniesieniem tego obrotu poza nasz kraj, a w konsekwencji do spadku cen akcji i innych aktywów, co odczułyby miliony polskich gospodarstw domowych, zaangażowanych w OFE i fundusze inwestycyjne.
Reasumując, nie powielajmy błędu z 1995 r., kiedy wprowadzono ten podatek w Polsce i … po 3 miesiącach rząd musiał się poddać i wycofać.