Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
O fenomenie, jakim jest cykl Kitchina na GPW, pisaliśmy wielokrotnie. I wiele razy ta intrygująco prosta koncepcja przynosiła trafne wskazówki. Przykładowo już w połowie 2017 roku pokazaliśmy, że szczyt cyklu Kitchina wypadnie w okolicach stycznia 2018. I ... tak faktycznie się potem stało.
A teraz? Sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Cykl Kitchina jest już o krok od teoretycznego dołka, który w zoptymalizowanej przez nas wersji wypada w sierpniu.
Istnieją różne, nieco różniące się od siebie wersje cyklu Kitchina. W wersji oryginalnej jest to cykl 40-miesięczny. W zoptymalizowanej przez nas wersji są to 42 miesiące (dystans między kolejnymi szczytami).
Zauważmy, że w trakcie każdej fazy wzrostowej cyklu (zielone linie) WIG wspinał się powyżej szczytu poprzedniej takiej fazy (jedyny wyjątek - rok 2011, gdy nie udało się pokonać niebotycznego szczytu z 2007). Na tej podstawie można założyć, że WIG powinien sięgnąć po nowe rekordy wszech czasów w ciągu nadchodzących kilkunastu miesięcy.
Oczywiście zawsze pozostaje pytanie czy należy ufać tak prostej koncepcji. Bez wątpienia warto te sygnały traktować raczej jako dodatkową wskazówkę, niż pewnik sam w sobie. Ale wpisują się w nią ciekawie też inne dostrzeżone przez nas zjawiska, związane np. z nastrojami. Sama idea ciągłego "falowania" na GPW jest bezsprzeczna, zaś cykl Kitchina jest formą uściślenia tych fal.
Reasumując, sprawdzająca się od wielu lat prosta koncepcja cyklu na GPW sugeruje, że po okresie niekorzystnym dla rynku akcji niebawem (w trakcie sierpnia) zaczniemy teoretycznie wkraczać w fazę, która tradycyjnie wynosiła WIG na nowe maksima.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.