Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Popularne media wielokrotnie rozpisywały się w tym roku na temat zaskakująco małego deficytu w budżecie państwa. Komentarze zawierały mieszankę zdziwienia, pochwał dla rządu, powątpiewania. Najnowsze dane Eurostatu za I kwartał rzucają nowe światło na trendy budżetowe.
Czytaj też: Obiektywnie o dziurze budżetowej
Zacznijmy od tego, że Eurostat faktycznie potwierdza malejący deficyt względem PKB - po I kwartale skurczył się do 2% PKB. Tak dobrej sytuacji w budżecie jeszcze nie było po globalnym kryzysie z lat 2008-2009 (dane Eurostatu sięgają 2009 r.).
Oczywiście widać, że ten relatywnie niski deficyt to nie jest zjawisko, które pojawiło się nagle i nieoczekiwanie. To kolejny etap pozytywnej tendencji rozgrywającej się od lat. Tendencji, która niekoniecznie jest jakimś naszym lokalnym osiągnięciem. Dane Eurostatu dobitnie pokazują, że dokładnie to samo dzieje się w finansach innych krajów Unii Europejskiej (przynajmniej biorąc pod uwagę średnią). Deficyt w UE spadł właśnie do 1,4% PKB - i również w tym przypadku okazał się najniższy po 2009 roku.
Widać zatem, że poprawiająca się sytuacja polskiego budżetu to nie tyle jakiś nasz polski sukces, lecz po prostu efekt zależności od trendów rozgrywających się w całej UE. A liderami tej tendencji na pewno nie jesteśmy - nasz deficyt jest ciągle większy, niż średnio w Unii. Jednym z prawdziwych liderów są Niemcy, które już od trzech lat notują nadwyżkę budżetową, i to coraz większą (już 1% PKB).
I jeszcze jedno. Zauważmy, że mimo upływu ośmiu lat od globalnej recesji nie udało się ciągle jeszcze zrównoważyć budżetu - ani w Polsce, ani w całej UE. Nietrudno wyobrazić sobie, co z deficytami stałoby się w razie kolejnej globalnej recesji, która przecież może pojawić się w kolejnych latach - ponowna eksplozja deficytów i w efekcie także zadłużenia byłaby nieunikniona. Warto, by rządy o tym pomyślały!
