Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Na początku kwietnia pokusiliśmy się o porównanie lutowo-marcowego krachu na GPW z poprzednimi tego typu krachami z lat 2008 (globalny kryzys finansowy) oraz 1998 (bankructwo Rosji). Porównanie takie było uzasadnione, jeśli krach definiować jako sytuację, w której indeks WIG drastycznie "oderwał się" w dół od swej 200-sesyjnej średniej.
Czas odświeżyć tamto zestawienie.
Jakie nasuwają się wnioski?
Na krótką metę widać doskonale, że za każdym razem na krótką metę WIG lubi chadzać inną ścieżką. Nie ma tu prostego schematu podpowiadającego, w którym momencie indeks podda się korekcie, a kiedy znów ruszy w górę. Każdy krach miał swoją specyfikę, podobnie jak późniejsze wychodzenie z zapaści. Jeżeli można znaleźć tu jakiś wspólny mianownik, to jest nim proste stwierdzenie, że w poprzednich dwóch krachach odreagowanie nie następowało liniowo, lecz raczej na zasadzie wzlotów i upadków.
Póki co widać jedynie to, że w tym punkcie WIG okazuje się mocniejszy niż po którejkolwiek z historycznych gwałtownych zapaści.
A na dłuższą metę? Już na początku kwietnia podkreślaliśmy, że w obu historycznych przypadkach indeks mocno odreagowywał krachy w horyzoncie wielomiesięcznym. Gdyby bazować na historycznych ścieżkach, w okolicach końca roku WIG powinien być ponad 50% powyżej dna zapaści. W stosunku do początku kwietnia zmieniło się jedynie to, że indeks zdołał już skonsumować ponad połowę tego potencjału (licząc względem dołka).
Reasumując, historyczne porównania niekoniecznie muszą przepowiadać rozwój wydarzeń na krótką metę - każdy przypadek ma swoją specyfikę - ale potrafią być cenną wskazówką inwestycyjną na dłuższą metę.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.