Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Czwartkowa decyzja Europejskiego Banku Centralnego o rozpoczęciu od marca 2023 redukcji portfela obligacji skupionych wcześniej w trakcie QE (ilościowego zacieśniania) każe odświeżyć nasze rozważania dotyczące impulsu monetarnego po obu stronach Atlantyku.
Oto fakty składające się na płynnościowy krajobraz:
- od marca 2023 ECB ma przestać reinwestować środki napływające z wykupu obligacji z gigantycznego portfela zbudowanego w trakcie QE - średnio ma to być 15 mld EUR miesięcznie do czerwca, a potem tempo redukcji ma być ustalone w późniejszym terminie;
- od czerwca br. amerykański Fed redukuje swój bilans, obecnie wg planu ma to być średnio 95 mld USD miesięcznie (listopad przyniósł rekordową redukcję obligacji o 114 mld USD).
Płynnościowy krajobraz już kilkakrotnie w tym roku przedstawialiśmy w formie 12-miesięcznego salda operacji banków centralnych - czas odświeżyć ten wykres, który wcześniej przyniósł trafne (ostrzegawcze) wnioski. Podczas gdy po wybuchu pandemii Fed i ECB zafundowały rynkom bezprecedensową falę płynności, to obecnie mamy do czynienia z odwrotnością tego procesu. Z jednej strony pocieszające jest, że przebyliśmy już długą drogę po płynnościowym "klifie", ale to jeszcze nie koniec. Niebawem, w pierwszych miesiącach 2023, 12-miesięczna suma zakupów netto Fedu i ECB zejdzie pod kreskę. Można łatwo oszacować, że do połowy 2023 to 12-miesięczne saldo obniży się do -1 BILIONA dolarów (przyjmując obecny kurs EUR/USD).
Z jednej strony taka wizja wydaje się jednym z najważniejszych czynników ryzyka dla rynków w I połowie 2023, a z drugiej można przypuszczać, że w razie poważniejszych turbulencji rynkowych banki centralne mogłyby się wycofać z tak agresywnego "odsysania" płynności. Cała nadzieja w oczekiwanej obniżce inflacji w przyszłym roku.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.