Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Czasem warto powspominać co działo się rok wcześniej. W połowie 2016 na polskim parkiecie panowała atmosfera przygnębienia, inwestorzy zagraniczni omijali nasz rynek szerokim łukiem ze względu na ryzyko polityczne, na dodatek wszyscy bali się "Brexitu". Kto by wtedy pomyślał, że polskie akcje okażą się ... najlepsze na świecie w kolejnych 12 miesiącach? Przynajmniej jeśli na stopy zwrotu patrzeć z perspektywy amerykańskiego inwestora, posiadającego udziały w notowanych za oceanem funduszach typu ETF (exchange-traded fund = fundusz, którego udziałami można handlować na giełdzie tak jak akcjami).

Jak to możliwe, skoro WIG jest raptem nieco ponad 20% na plusie od początku roku? Drugie ok. 20 pkt. proc. to efekt ... umocnienia złotego do dolara. Dla nas to nie zaskoczenie - o niedowartościowaniu PLN pisaliśmy obszernie.
Na marginesie - osłabienie dolara ma też (negatywne) skutki dla polskich posiadaczy aktywów amerykańskich. Przykładowo notowany na GPW ETF na indeks S&P500 od początku roku przyniósł ... stratę na poziomie ponad 3%.
Czołowa pozycja Polski w rankingu i tak imponująca stopa zwrotu to powód do zadowolenia, ale też do zastanowienia czy skoro jest tak dobrze, to czy przypadkiem nie aż za dobrze? Czy amerykańscy inwestorzy nie zabiorą się za realizowanie tak imponujących zysków? Spójrzmy jak wygląda sytuacja na wykresie dolarowego indeksu dla Polski. Tutaj porcja niuansów technicznych. Co prawda dane w rankingu dotyczą funduszu VanEck Vectors Poland (PLND), bazującego na mało znanym indeksie MVIS Poland, ale niemal taki sam wynik ma konkurencyjny ETF (EPOL) oparty na najbardziej rozpoznawalnym indeksie MSCI Poland (a precyzyjnie: MSCI Poland IMI 25/50).

Chociaż ruch od ubiegłorocznych dołków jest imponujący, to jednak pytanie czy na tym musi się skończyć? Chyba niekoniecznie, bo przecież indeks wystartował z pułapów najniższych od lat, po długotrwałym okresie popadania w niełaskę. Do rekordu z 2007 roku dzieli go ciągle przepaść i nie zdołał nawet dojść jeszcze do szczytu z 2013 roku (to pierwszy poważny poziom oporu). Czyli potencjał teoretycznie ciągle istnieje nawet mimo tego, że Polska już teraz ma rzadko spotykany zaszczyt królować w rankingu stóp zwrotu. Oby nie zniszczyły tego jakieś nieprzewidywalne czynniki, np. krajowa polityka.
