Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Jak pamiętamy, plany częściowego demontażu Otwartych Funduszy Emerytalnych (m.in. odebrania im obligacji skarbowych i ograniczenia ich roli w całym systemie emerytalnym) wywołały kilka fal panicznej wyprzedaży akcji na GPW na przestrzeni 2013 roku. Realizacja tych planów na początku 2014 roku doprowadziła do istotnego zmniejszenia roli OFE jako strony popytowej na warszawskim parkiecie.
Na marginesie warto dodać, że kontrowersyjna "reforma" OFE była interpretowana przez część analityków jako swoisty manewr taktyczny ówczesnego rządu D. Tuska, mający na celu zmniejszenie presji na utrzymanie w ryzach deficytu budżetowego i długu publicznego przed podwójnymi wyborami w 2015 roku. Jak widać, polityczny cel tego manewru (wygrane wybory) nie został zrealizowany... Powstał natomiast precedens do dalszego "majstrowania" przy systemie emerytalnym.
Dopiero teraz za rozpatrywanie skarg do "reformy" funduszy zabrał się Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie nie zaskoczyli - najważniejsze zmiany (przeniesienie aktywów do ZUS i zakaz inwestowania w obligacje) uznali za legalne. Co to oznacza? Dla finansów publicznych - nic. A dla samych OFE i dla giełdy? Zdaniem części analityków wyrok TK, to impuls do dalszej marginalizacji, a nawet całkowitej likwidacji funduszy. "Istnieje ryzyko, że jeżeli TK nie zakwestionuje w żaden sposób zmian w systemie z początku 2014, to może mieć miejsce całkowite przeniesienie aktywów OFE na rzecz państwa" - ostrzega w najnowszym raporcie DM Trigon. Perspektywa jest realna, bo inspiracją dla partii obejmującej właśnie władzę jest węgierski premier Viktor Orban, którego jednym z pierwszych posunięć była właśnie nacjonalizacja oszczędności emerytalnych.
Według danych na koniec września, OFE mają w portfelach akcje o wartości 120 mld zł, z czego przytłaczająca większość (110,5 mld zł) przypada na walory polskich spółek.
