Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W pierwszych dniach nowego roku pojawiło się kilka ciekawych prognoz rynkowych "guru". Niektóre z nich ciekawie ze sobą kontrastują. Głos na temat perspektyw dla amerykańskiego rynku akcji zabrał m.in. Jeremy Grantham, 79-letni współzałożyciel i główny strateg bostońskiej firmy GMO. Wypowiedzi Granthama są szeroko cytowane, a jemu samemu przypisuje się często trafne diagnozy i ostrzeżenia z czasów bańki internetowej, czy też euforii w Japonii w latach 80. W najnowszym komentarzu przyznaje on, że choć obecne wysokie wyceny akcji w USA to nie są warunki dobre do "inwestowania w wartość", to jednak zanim dojdzie do mocnej przeceny możliwa jest jeszcze gwałtowna, kulminacyjna faza hossy (Grantham nazywa ją "melt-up"). S&P 500 miałby w tym scenariuszu dojść w tym roku do 3400-3700 pkt. (25-35% z obecnych pułapów), po czym w drugiej połowie roku trend zacząłby się gwałtownie odwracać, a spadki byłyby kontynuowane w 2019 roku.
Przecena ma się zacząć wcześniej zdaniem miliardera Jeffrey'a Gundlacha, założyciela DoubleLine, nazwanego niegdyś przez magazyn Barron's "królem obligacji". Według niego mimo obserwowanego obecnie przyspieszenia zwyżek na giełdach, cały rok indeks S&P 500 zamknie na minusie. Jedną z głównych przyczyn ma być zapomniane nieco zacieśnianie polityki przez banki centralne, a konkretnie redukcja bilansu Rezerwy Federalnej i coraz mniejsze zakupy obligacji w ramach QE przez EBC. Gundlach wskazuje na czerwiec jako punkt przełomowy. To właśnie wtedy łączne zakupy netto Fedu i EBC staną się po raz pierwszy ujemne.
Jednocześnie miliarder prognozuje, że najlepszą inwestycją w tym roku mogą okazać się ciągle niedoceniane surowce. Jego zdaniem trend wzrostowy w tej klasie aktywów jest we wczesnej fazie.
W ostatnich dniach głośno było również o wypowiedzi innego miliardera, również zwanego niegdyś "królem obligacji" Billa Grossa. Ogłosił on prawdopodobny początek bessy na rynku amerykańskich obligacji w związku z tym, że przebite zostały linie 25-letniego (!) trendu spadkowego na wykresach rentowności papierów 5- i 10-letnich.
Głosy tych znanych zarządzających są z pewnością godne uwagi, choć jak widać niektóre z tych scenariuszy nie są ze sobą spójne. W każdym razie wygląda na to, że w tym roku inwestorzy nie powinni narzekać na brak wrażeń.