Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Najnowszy odczyt bacznie obserwowanego przez nas globalnego wskaźnika wyprzedzającego koniunktury OECD (CLI) nie rozczarował. CLI nie tylko podtrzymał tendencję wzrostową trwającą od jesieni 2022, ale nawet znów nieco przyspieszył tempo wzrostu miesiąc do miesiąca (urósł o 0,15 pkt., do 100,59). Na ten zbiorczy globalny obraz złożyła się poprawa 80 proc. krajowych wskaźników.
Zgodnie z historyczną tradycją, globalne ożywienie sygnalizowane przez CLI to sprzyjające warunki dla akcji, również naszych rodzimych. Pisaliśmy już, że WIG zyskał ponad 90 proc. od dołka z jesieni 2022. Przyjmując natomiast jako punkt startowy miesiąc, w którym CLI udeptał wtedy dołek - czyli październik 2022 - WIG urósł do końca kwietnia o 68 proc.
Czy w tym natłoku pozytywnych wieści można się dopatrzeć jakichkolwiek sygnałów wczesnego ostrzegania? O ile kierunek i dynamika zmian CLI pozostają jednoznacznie pozytywne, a obecna wartość wskaźnika nie wydaje się jeszcze szczególnie wyśrubowana na tle historii, to zastanawiająca może być tylko długość (czas trwania) obecnego cyklu wzrostowego. Półtora roku (18 miesięcy) to dokładnie tyle, ile trwał typowy (wg mediany) cykl wzrostowy w przeszłości. Również wspomniana wcześniej skala zwyżki WIG-u niemal dorównuje już typowemu zasięgowi historycznemu.
Oczywiście nie musi być tak, że obecny cykl wyczerpie swój potencjał na tym typowym etapie. Zdarzały się przecież też wyraźnie dłuższe cykle, trwające 20 i więcej miesięcy.
Reasumując, trend wzrostowy globalnego wskaźnika wyprzedzającego OECD ma się cały czas dobrze. Jeśli już coś może niepokoić, to chyba tylko czas trwania tego wzrostu, który dorównał już historycznej medianie. Innymi słowy, połowa historycznych cykli wzrostowych kończyła się właśnie najpóźniej po półtora roku. Ale druga połowa trwała dłużej.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.