Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W długoterminowym inwestowaniu à la Warren Buffett obowiązuje zasada "coś za coś". Kiedy w okolicach Wigilii amerykański S&P 500 zanurkował do wielomiesięcznego minimum, nasz model prognostyczny oparty na trzech wskaźnikach wyceny przewidywał w miarę przyzwoite długoterminowe stopy zwrotu z kupowanych wtedy "w promocji" akcji (prawie 5% w skali roku). Teraz, kiedy indeks dla odmiany odrobił całe straty i sięga po nowe rekordy, ten sam model prognozuje już słabe stopy zwrotu. To efekt tego, że wskaźniki wyceny (P/E, P/BV, P/S) mocno odbiły się w górę z grudniowych poziomów.
Aktualna prognoza to ... ok. 1,7% w skali roku na przestrzeni następnych dziesięciu lat. Raczej mało zachęcająca perspektywa dla długoterminowych inwestorów na Wall Street, choć zawsze mogłoby być gorzej (na szczytach bańki internetowej z końca lat 90. przyszłe prognozowane stopy zwrotu były ujemne).
Jeśli przełożyć te projekcje na konkretne poziomy indeksu (w wersji Total Return), to wygląda to następująco.
Jak czytać ten wykres? Oczywiście nie w ten sposób, że indeks będzie miarowo rósł wzdłuż czerwonej linii (projekcja bazowa, czyli 1,7% p.a.), lecz w taki, że z wysokim prawdopodobieństwem będzie oscylował wokół tej linii (pomiędzy liniami uwzględniającymi błędy prognozy).
Widać ewidentnie, że przy obecnych wycenach akcji nie należy oczekiwać, że w horyzoncie wielu lat indeks S&P 500 będzie przynosił takie stopy zwrotu jak historycznie (średnio 10% w skali roku, licząc od pocz. lat 90.). Z drugiej strony przykład ostatniego roku pokazuje, że w kolejnych latach mogą łatwo zdarzyć się okazje do zakupów po atrakcyjniejszych cenach.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.
