Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jeszcze więcej przemyśleń: @TomaszHondo
Przeglądając rozmaite wskaźniki techniczne bazujące na danych miesięcznych, natrafiłem w kończącym się dziś wrześniu na ciekawostkę, która może być podstawą do snucia bardziej pogłębionych rozważań.
Owa ciekawostka: jeden z najbardziej rozpoznawalnych wskaźników analizy technicznej (o metodologii piszemy na końcu artykułu), jakim jest MACD, w wersji liczonej na wartościach WIG-u na koniec każdego miesiąca, wspina się właśnie na rekordowy poziom, pokonując nawet szczyt z 2007 roku.

Czy oznacza to, że obecna hossa jest już aż tak niebezpiecznie "rozciągnięta" jak ta zakończona w 2007 roku? Taka teza wydaje się chyba zbyt daleko idąca, bo obecne wartości MACD niekoniecznie są wprost porównywalne z tymi sprzed lat (wskaźnik liczy się jako różnicę dwóch średnich kroczących - obie one są z natury wyżej niż w 2007). Bardziej właściwe metodologicznie jest spojrzenie na MACD w wersji procentowej (iloraz średnich), który pokazujemy na kolejnym wykresie. Owszem, i tutaj obecna hossa wydaje się już dość rozciągnięta (wskaźnik jest najwyżej od 2007), ale do historycznego ekstremum sporo tu jednak brakuje.

Na wstępie pisałem, że rekordowa wartość MACD ma być tylko ciekawostką, na bazie której zbudować można bardziej finezyjne rozważania.
Bardziej istotne niż konkretne wartości MACD wydaje się to, że wskaźnik ten porusza się w dość wyraźnych cyklach. Kiedy zaczyna zakręcać w górę, jest to średnioterminowy sygnał kupna, kiedy zaś zakręca w dół (szczególnie po długotrwałej zwyżce), jest to sygnał sprzedaży. Na razie nowy szczyt MACD (bez względu na to czy w wersji zwykłej, czy procentowej) świadczy o tym, że cykl jest ciągle w fazie wzrostowej.
Jeśli już doszukiwać się jakichś sygnałów wczesnego ostrzegania, to znaleźć je można natomiast na wykresie tzw. histogramu MACD (opis pod artykułem). Ta jeszcze bardziej wyrafinowana wersja wskaźnika również wykazuje silne właściwości cykliczne, wpisując się historycznie całkiem nieźle w wielokrotnie wspominany na naszym blogu 40-miesięczny cykl Kitchina.
Ostatnio co prawda cykl Kitchina zdaje się nie działać/coraz bardziej opóźniać, ale przysłowiowy ząbek w dół na wykresie histogramu mógłby sugerować, że ów cykl ma jeszcze "ostatnią szansę", by o sobie przypomnieć. Wadą histogramu jest natomiast to, że w porównaniu z samym MACD potrafi dawać błędne sygnały (cechuje się większą zmiennością).

Klasycznie histogram MACD przedstawia się w formie wykresu słupkowego. U nas ma formę liniową, by bardziej wyostrzyć jego wahania.
Reasumując, w całym arsenale składającym się na MACD i wskaźniki poboczne nie widać jeszcze bardzo mocnego sygnału do odwrotu z polskiego rynku akcji (w końcu MACD wspina się we wrześniu na nowy cykliczny szczyt, ale jeszcze nie zakręca z niego w dół). Na razie można mówić o sygnale wczesnego ostrzegania (histogram MACD), który wszakże może być okupiony mniejszą wiarygodnością z historycznego punktu widzenia.
Co to jest MACD?
MACD (Moving Average Convergence/Divergence) to prawdziwa klasyka analizy technicznej (wskaźnik został stworzony przez Gerarda Appela w 1979 r.). Oblicza się go jako różnicę (a w wersji procentowej jako iloraz) dwóch wykładniczych średnich kroczących (standardowo dla 12 i 26 jednostek czasowych - w artykule mowa o 12 i 26 miesiącach). Często wraz z MACD pokazuje się jeszcze linię sygnalną (9-okresową średnią wykładniczą z MACD). Z kolei histogram MACD to różnica między linią sygnalną i MACD.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
