Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Niedawno pisaliśmy już o pierwszych obniżkach tegorocznych "targetów" (poziomów docelowych) dla S&P 500 przez amerykańskich strategów, ale warto powrócić do tematu, bo zjawisko to wyraźnie nabrało tempa. Grono banków tnących swe prognozy powiększyło się, a niektóre z nich dokonały naprawdę radykalnych redukcji. Przykładowo Bank of America, który w końcówce listopada wyszedł z prognozą na poziomie ... 6666 pkt., w ostatnich dniach ściął ją do 5600, czyli o 16 proc. Ale to i tak nie najbardziej radykalne cięcie, bo J.P. Morgan swój poziom docelowy zredukował nagle o ... 20 procent (z 6500 na 5200).

Ogólnie rzecz biorąc, wg naszych obliczeń średni tegoroczny poziom docelowy dla S&P 500 obniżył się już o 10 procent względem punktu wyjścia z początku roku.
Jeśli szukać tu jakichś pozytywów, to dobrze, że średni poziom docelowy znalazł się też już poniżej poziomu sprzed pamiętnej "euforii strategów" z listopada-grudnia, kiedy to w raportach dominował silny optymizm, a do czynników ryzyka nie przywiązywano większej wagi. Nastawienie strategów uległo więc pewnemu "urealnieniu".
Trudniej oczywiście wyrokować, czy na tym już koniec turbulencji na Wall Street i koniec cięcia prognoz. Warto odnotować, że niektóre banki nie zrezygnowały jeszcze ze swych relatywnie wysokich poziomów docelowych (tutaj na czele jest teraz Deutsche Bank, prognozujący nadal 7000 pkt. na koniec roku).

Skoro o poziomach docelowych mowa, to warto jednocześnie odnotować, że z zupełnie odwrotną tendencją mamy do czynienia na rynku ... złota. Tam bijące rekordy notowania skłaniają strategów do kolejnych podwyżek prognoz. Goldman Sachs już trzykrotnie od początku roku podniósł swój poziom docelowy - do 3700 USD za uncję. Do 3500 doszły prognozy BofA i UBS.

Coraz mocniejsze podwyżki prognoz na rynku złota w pewnym stopniu przypominać mogą "festiwal podwyżek" znany z rynku akcji w końcówce ubiegłego roku - czyżby miał to być sygnał ostrzegawczy, świadczący o nadmiernym optymizmie?
Reasumując, ostatnie przesunięcia poziomów docelowych traktować można jako swoisty barometr nastrojów. W tym kontrariańskim duchu ruchy te mogą przemawiać za nieco bardziej pozytywnym spojrzeniem na akcje w USA i nieco bardziej ostrożnym podejściem do złota w ramach portfela inwestycyjnego.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.