Stopy w eurolandzie spadają, a euro się ... umacnia | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

Stopy w eurolandzie spadają, a euro się ... umacnia

Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER

Jeśli wierzyć oczekiwaniom rynkowym, wszystko wskazuje na to, że na dzisiejszym (czwartkowym) posiedzeniu Europejski Bank Centralny po raz trzeci w tym roku (i zarazem po raz siódmy od połowy 2024) obniży stopy procentowe. Według oczekiwań stopa depozytowa (główna stopa ECB) ma zostać zredukowana o 25 punktów bazowych, do 2,25 proc.

A przecież zaledwie miesiąc temu kolejne cięcie stóp w eurolandzie wcale nie było takie oczywiste - dużo mówiło się o pobudzeniu gospodarek Starego Kontynentu na skutek wzrostu wydatków m.in. na obronność, a marcowy komunikat stał się nieco bardziej "jastrzębi". Kilka tygodni później na perspektywach przyspieszenia wzrostu gospodarczego (i potencjalnie przy okazji inflacji) cieniem kładą się jednak cła Trumpa.

O ile więc w strefie euro otworzyła się droga do kolejnych obniżek stóp, to tego samego nie można powiedzieć na razie o amerykańskim Fedzie, który - co potwierdzają też najnowsze wypowiedzi jego szefa Jerome Powella - uwagę koncentruje raczej na groźbie wzrostu inflacji. Wydaje się bowiem, że o ile w Europie cła Trumpa mogą mieć efekt deflacyjny (pogorszenie eksportu i kondycji gospodarki), to za oceanem pierwszy efekt może być raczej inflacyjny - przynajmniej taki na razie jest konsensus ekonomistów (który może ewoluować w miarę napływu danych).

Rys1

 

Kolejne cięcie w eurolandzie, przy jednoczesnym utrzymaniu kosztów pieniądza w USA, oznacza, że powiększa się różnica (spread) między poziomem stóp procentowych w USA i strefie euro - jeśli dziś ECB postąpi zgodnie z oczekiwaniami, to różnica ta urośnie do 2,25 pkt. proc. i będzie największa od 26 miesięcy. Ciekawostka jest też taka, że stopa Fedu stanie się dwa razy wyższa niż stopa ECB.

Wszystko to wydaje się stać w coraz większej sprzeczności z zachowaniem kursu dolara względem euro, przynajmniej jeśli brać pod uwagę tradycyjną zależność pokazaną na poniższym wykresie. Gdyby kwiecień zakończył się na takim poziomie jak obecnie, to kurs USD byłby najniżej od ponad trzech lat, co oznacza wyraźny "rozjazd" względem największej od ponad dwóch lat różnicy stóp procentowych.

Co prawda jeśli pod uwagę weźmiemy nie tyle różnicę stóp, lecz raczej - bardziej rynkowo - różnicę rentowności obligacji (np. 2-letnich), to ta sprzeczność nie jest aż tak rażąca, ale jednak nadal jest wyraźna.

Rys2

 

Z tych wykresów zdaje się płynąć wniosek, że dolar stał się zbyt słaby (a euro - zbyt mocne) w kontekście stóp procentowych. Konkluzja ta jest z pewnością niekonsensusowa, bo - jak już pisaliśmy - w najnowszym globalnym sondażu Bank of America odsetek ankietowanych spodziewających się dalszego osłabienia dolara jest największy od prawie dwóch dekad.

Silnego pesymizmu odnośnie amerykańskiej waluty nie widać jeszcze natomiast na rynku kontraktów terminowych na indeks dolarowy. Na razie można tu mówić o "skasowaniu" niedawnego optymizmu - tzw. spekulacyjne pozycje netto zbliżyły się do zera. Sygnałem potencjalnego dużego dołka w notowaniach USD byłoby, zgodnie z tradycją, przekręcenie się pozycjonowania wyraźnie na minus.

Rys3

 

Reasumując, oderwanie się notowań walut po obu stronach oceanu od tradycyjnej zależności od poziomów stóp procentowych (które w strefie euro spadają szybciej niż w USA, przynajmniej na razie), jest kolejną oznaką zamętu rynkowego, jaki powstał po ogłoszeniu ceł Trumpa. Wydaje się, że na dłuższą metę równowaga między walutami i stopami powinna zostać przywrócona, choć do tego czasu nie da się jeszcze wykluczyć utrzymania psychologicznej presji na osłabienie USD.


Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.

tomasz.hondo@qtfi.pl
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

Jak wysoko urośnie WIG do końca roku?

Wybory