Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Szerokim echem odbił się w komentarzach spadek S&P 500 poniżej bacznie obserwowanej przez analityków technicznych 200-sesyjnej średniej kroczącej.
Przebicie 200DMA prowokuje do stawiania pytań w rodzaju: (a) jak głęboko mógłby jeszcze w gorszych scenariuszach spaść S&P 500?, (b) w jakich punktach można mówić o okazjach do zakupów?
Naszym ulubionym sposobem analizowania 200DMA jest odchylenie S&P 500 od tej średniej. Poniższy wykres prowadzi do kilku wniosków:
- Dobrze, że odchylenie nie jest już mocno dodatnie (a takie było jeszcze po lipcu);
- Niejednokrotnie zdarzało się, że promocja na Wall Street kończyła się już po zejściu S&P 500 o ok. 0,5-2,5 proc. poniżej 200DMA;
- Kolejny poziom do zakupów do odchylenie od -8 do -10 proc.;
- Następny poziom to od ok. -14 do -17 proc. (do takiego poziomu doszło odchylenie przed rokiem);
- Jeszcze głębsze odchylenia zdarzały się tylko w przypadku najbardziej dramatycznych wydarzeń (wybuch pandemii, globalny kryzys finansowy).
Przyglądanie się 200DMA w przypadku S&P 500 ma tę wadę, że indeks to tylko pewne uśrednienie całego rynku. Dodatkowych, cennych wskazówek dostarczyć może też obserwowanie odsetka wszystkich spółek z tego indeksu notowanych powyżej swoich własnych 200-sesyjnych średnich. Ostatnio ten wskaźnik tzw. szerokości rynku (market breadth) przebił serię lokalnych dołków z tego roku i znalazł się najniżej od końcówki ub.r. Po sesji 25 X już tylko 27 proc. komponentów głównego amerykańskiego indeksu było powyżej 200DMA. Ale ta sytuacja ma też pewne plusy. Wskaźnik ten znalazł się bowiem jeszcze bliżej dołków z ub.r. (10,5-11,5 proc.), które okazały się świetnymi okazjami do zakupów.
Reasumując, spadek S&P 500 poniżej klasycznej, 200-sesyjnej średniej kroczącej otwiera automatycznie dyskusję na temat dalszego potencjału spadkowego. Pocieszające jest to, że nie ma żadnej reguły mówiącej, że taki sygnał musi niezawodnie zapowiadać głęboką przecenę - zdarzało się już, że okres promocji giełdowej kończył się bardzo szybko po przebiciu 200DMA (choć warto być też przygotowanym na gorsze scenariusze). Jako kolejne pocieszenie można też traktować fakt, że już relatywnie mały odsetek spółek jest notowanych powyżej 200DMA - tutaj stosunkowo niewielki jest dystans do okazyjnych dołków z ubiegłego roku.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.