Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Jeszcze więcej przemyśleń: @TomaszHondo
Jeszcze nieco ponad dwa miesiące temu, gdy pierwszą reakcją rynku na szokująco wysokie cła Trumpa były obawy przed recesją, zapanowało przekonanie, że do czerwca Fed obniży stopę procentową o co najmniej 25 punktów bazowych lub więcej. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło - ostrożna postawa banku centralnego sprawiła, że szanse na jakąkolwiek obniżkę do połowy roku zmalały praktycznie do zera (a i te na drugą połowę też uległy silnej rewizji).

"Zamrożenie" obniżek stóp, trwające już od pół roku (ostatnia miała miejsce w grudniu ub.r.), wywiera silny wpływ choćby na amerykańskie obligacje skarbowe. Bez wznowienia cięć stóp (a właściwie - bez wzrostu oczekiwań na takie cięcia) trudno spodziewać się, by rentowności papierów dłużnych miały zacząć mocniej spadać. Już de facto od trzech lat (!) rentowności instrumentów 2- czy 10-letnich są w szerokim trendzie bocznym, bez zasadniczych rozstrzygnięć.

Wydaje się jednak, że stopy w USA powinny, prędzej czy później, być znów obniżane. Przemawiają za tym choćby dane na temat inflacji. Mimo obaw związanych z wpływem ceł Trumpa na poziom cen w gospodarce, w maju wskaźnik inflacji bazowej CPI zszedł do ... 50-miesięcznego (!) minimum w ujęciu rok do roku. Podobnie wyglądają odczyty traktowanego priorytetowo przez Fed wskaźnika inflacji PCE (którego odczyt za maj poznamy 27 czerwca).
Oczywiście nie wiadomo, czy szok celny jednak nie przełoży się z pewnym opóźnieniem na poziom cen, podobnie jak czerwcowy wyskok notowań ropy naftowej na skutek eskalacji konfliktów na Bliskim Wschodzie - te czynniki mogą być dla Fedu argumentem za utrzymaniem nadal ostrożniejszego podejścia. Tym bardziej, że administracja Trumpa stara się "przepchnąć" przez Kongres "wielką, piękną ustawę" przewidującą powiększenie deficytu budżetowego, co miałoby raczej proinflacyjne konsekwencje.

Póki co, utrzymywanie niezmienionych stóp procentowych przy jednoczesnym stopniowym obniżaniu się inflacji oznacza, że stopy realne pozostają na wysokim pułapie (ostatnio nawet znów rosną). Historia sugeruje, że długotrwałe utrzymywanie wysokich dodatnich realnych stóp może w ostatecznym rozrachunku kierować gospodarkę w stronę recesji. I właśnie ta presja na gospodarkę, po otrząśnięciu się z przejściowych szoków związanych z cłami czy cenami ropy, może być definitywnym argumentem za wznowieniem obniżek kosztów pieniądza (trudniej odpowiedzieć na pytanie kiedy ta presją stanie się decydująca).

Reasumując, nic nie wskazuje na to, by na kończącym się w środę czerwcowym posiedzeniu Fed miał wznowić zatrzymane pół roku temu obniżki stóp. "Zakładnikiem" braku obniżek jest choćby rynek obligacji. Na dłuższą metę wydaje się, że po wygaśnięciu efektów wzrostu ceł czy skoku cen ropy, więcej będzie jednak przemawiało za kontynuacją cięć stóp.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.