Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Trwające od października mocne odreagowanie na polskim rynku akcji budzi liczne kontrowersje odnośnie tego w jakim stopniu jest uzasadnione fundamentalnie. Po której stronie tej rynkowej debaty stoją obserwowane przez nas wskaźniki wyprzedzające (CLI) stowarzyszenia OECD?
Zbiorczy, globalny CLI (dla krajów z grupy G20) pozostaje - niezmiennie już od lata 2021 - w trendzie spadkowym, sygnalizując postępujące hamowanie gospodarek.
Na tym tle potężne, przeszło 35-proc. odbicie WIG-u od dna, może być dość zaskakujące, bo historycznie takie ruchy były potwierdzane również przez zmianę trendu przez CLI. Nietrafiony z pewnością byłby argument, że CLI jest opóźniony względem rynku akcji, skoro to CLI z dużym wyprzedzeniem sygnalizował ubiegłoroczną bessę na GPW. Obecnie obserwujemy bezprecedensowy "rozjazd" między byczym zachowaniem WIG-u i opadaniem globalnego wskaźnika OECD. Na poniższym wykresie pokazujemy, że obecna sytuacja dramatycznie różni się pod tym względem od tej np. z początku hossy w 2009 roku.
Troszkę więcej pozytywów można się doszukać, przeglądając całą grupę wskaźników CLI liczonych dla poszczególnych krajów. W dwóch przypadkach (Niemcy, Hiszpania) - czyli w 12 proc. całej "populacji" - CLI zaczynają rosnąć. W efekcie nasz własny indeks dyfuzji bazujący na CLI też drgnął w górę. Ale i tu pojawia się pewien problem - podczas gdy historycznie to indeks dyfuzji ze sporym (6-miesięcznym) wyprzedzeniem prognozował zmiany trendu na GPW, to tym razem ceny akcji zadziwiająco szybko zaczęły gwałtownie odbijać w górę.
Albo zatem wskaźniki OECD przestały działać tak dobrze jak przez ostatnie ćwierć wieku i tym razem to akcje okazały się "sprytniejsze", wychodząc tak bardzo do przodu, albo ... fundamenty makroekonomiczne entuzjastycznego odreagowania na GPW nie są wcale takie mocne. A może prawda leży gdzieś pośrodku?
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.