Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Odświeżamy nasze wykresy pokazujące relację między koniunkturą na GPW a kondycją rynków wschodzących, do których rodzima giełda jest niezmiennie zaliczana wg klasyfikacji firmy MSCI.
Tym razem mamy dwa fakty godne uwagi.
Po pierwsze indeks emerging markets obecny problematyczny okres roku przeżywa jak na razie w niezłej kondycji. Indeks w wersji Total Return (z uwzględnieniem reinwestycji dywidend) zakończył na poziomie najwyższym od ... 32. miesięcy (!). Coraz mniejszy dystans dzieli go od szczytu ze stycznia 2018.
Niestety jest też druga, gorsza wiadomość z punktu widzenia krajowych inwestorów. WIG, który historycznie był na ogół silnie skorelowany z MSCI Emerging Markets, ostatnio wyraźnie się "rozkorelował". Powrót w kierunku marcowego dołka sprawił, że powstała niespotykana rozbieżność między oboma indeksami.
Poniższy wykres sugeruje, że zaległości rodzimego rynku są w zasadzie rekordowe, a przynajmniej największe od należących do zamierzchłej przeszłości lat 1994-95, kiedy to GPW dopiero "raczkowała".
Powyższy wykres można krytykować za to, że pokazane indeksy denominowane są w innych walutach (MSCI EM w USD). Jednak wzięcie pod uwagę "dolarowego" indeksu MSCI Poland w miejsce WIG-u nie zmieniłoby obecnego obrazu sytuacji (zaś historyczna korelacja z EM byłaby co ciekawe słabsza niż w przypadku WIG-u).
Jak to wszystko interpretować? Zakładając, że nie doszło do trwałego zerwania obserwowanej od lat więzi między zachowaniem krajowego rynku akcji i emerging markets, lecz raczej do przejściowego zachwiania tej zależności, oczekiwać można, że na dłuższą metę opisywane zaległości GPW powinny zostać stopniowo nadrobione.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.
