Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W marcu pisaliśmy o trwającej debacie na temat tego czy wyceny akcji w USA są na tyle wysokie, by można było mówić o niebezpiecznej bańce spekulacyjnej. Pesymiści z całego arsenału wskaźników wyciągają np. omówioną wtedy relację kapitalizacji giełdowej do PKB, która zbliża się do rekordów z czasów bańki internetowej (2000). Chociaż - jak pisaliśmy wtedy - relacja ta popularnie zwana jest "wskaźnikiem Warrena Buffetta", który ją rozpropagował kilkanaście lat temu, to teraz sam Buffett mówi, że do bańki daleka droga i że akcje są wręcz tanie ze względu na bardzo niskie stopy procentowe i niską atrakcyjność obligacji. Do całej tej debaty w dość nieoczekiwany sposób doszedł właśnie głos poważanego noblisty Roberta Shillera. I on ma swój autorski wskaźnik - P/E (cena/zysk) w wersji opartej na uśrednionych zyskach spółek z ostatnich dziesięciu lat. P/E Shillera (zwane także CAPE - Cyclically Adjusted P/E) jest relatywnie wysoko (30), więc nie dziwi, że od pewnego czasu ekonomista wypowiadał się raczej sceptycznie na temat wycen akcji.

P/E w wersji opracowanej przez Shillera było jednym z koronnych argumentów, jakimi posługiwał się on w słynnej, wydanej na szczycie bańki internetowej książce "Irrational Exuberance".
Ostatnio zaskoczył jednak wielu obserwatorów. "Powiedziałbym: nadal trzymaj część portfela w akcjach, bo mogą podrożeć o 50 proc. z obecnych poziomów. Tak właśnie stało się w okolicach 2000 roku, kiedy to po osiągnięciu obecnych poziomów (P/E) rynek poszedł w górę jeszcze o 50 proc." - stwierdził Shiller w wywiadzie dla CNBC. Słowa te wywołały sporo zamieszania, zwłaszcza że niektóre media łagodnie mówiąc posunęły się do nadinterpretacji. Jeden z tabloidów zrelacjonował słowa noblisty jako "akcje podrożeją o 50 proc.", mimo że ekonomista zastrzegł, że "dopuszczam scenariusz, w którym ceny akcji będą rosły jeszcze przez lata, ale w żaden sposób tego nie prognozuję". Dla nas ostatnia wypowiedź Shillera mimo wszystko nie jest aż tak zaskakująca, bo wcześniej noblista nie zalecał przecież sprzedawania akcji, mówił jedynie o tym, że wysokie odczyty P/E mogą zapowiadać niskie stopy zwrotu w perspektywie wielu kolejnych lat. Zresztą Shiller nadal mówi o wysokich wycenach w USA i pod tym względem nic się nie zmieniło. Warte odnotowania jest jednak to, co w tym samym wywiadzie słynny ekonomista powiedział na temat akcji na innych rynkach. "Jeśli ktoś chce dywersyfikować portfel, to wystarczy skierować się ku jakiemukolwiek innemu rynkowi i wskaźnik P/E jest niższy". I chyba to jest najważniejsze stwierdzenie.

Według prognoz firmy Research Affiliates bazujących częściowo na wskaźnikach CAPE, akcje amerykańskich dużych spółek mają przynieść ... 0,6% realnego zysku w skali roku na przestrzeni dziesięciu lat (dane za kwiecień). Tymczasem oczekiwany zysk w przypadku polskich akcji to 8,3% (też realnie, w ujęciu dolarowym - z punktu widzenia polskiego inwestora jest to ok. 5,9% w skali roku po odliczeniu inflacji).
