Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Luty na światowych giełdach zakończył się pod znakiem nowych rekordów (USA) lub przynajmniej wielomiesięcznych maksimów (rynki wschodzące). Globalny indeks MSCI ACWI w minionym miesiącu ustanowił nowy historyczny rekord. Z naszych obliczeń wynika, że już 87% indeksów krajowych MSCI mogło pochwalić się dodatnią zmianą w ostatnich 12 miesiącach. Dla porównania, zaledwie przed rokiem takich indeksów niemal nie było.
Sam fakt, że hossa staje się "solidarna" w skali globalnej, nie musi jeszcze świadczyć o tym, że jej koniec jest tuż-tuż. Trzeba pamiętać, że w latach 2003-2007 rynki rosły solidarnie przez długi czas. Sygnałem końca wielkiej hossy było dopiero zejście tego wskaźnika z tych wysokich pułapów. Oczywiście był to przypadek szczególny. Sięgnijmy pamięcią do jeszcze poprzedniego epizodu, czyli końcówki lat 90. Odsetek indeksów z dodatnią 12-miesięczną stopą zwrotu sięgnął obecnego poziomu (87 proc.) w lecie 1999 roku, po czym zaczął spadać. Globalny indeks giełdowy szczyt ustanowił jednak później - dopiero w marcu 2000. Swoją drogą te obserwacje to kolejny dodatek do naszej niedawnej analizy na temat analogii z końcówką lat 90.
Skoro już mówimy o globalnym indeksie MSCI ACWI (gromadzącym 46 rynków), to warto zwrócić uwagę na pewną ciekawostkę techniczną.
Jeśli na wykres z ostatnich 20. lat nałożymy tzw. linię regresji (czyli linię, wokół której indeks fluktuował na przestrzeni lat), to okaże się, że dwie ostatnie hossy końca dobiegły w odległości ok. 40 proc. powyżej tej linii. Obecnie MSCI ACWI jest dopiero kilkanaście procent powyżej niej, czyli teoretycznie istnieje jeszcze przestrzeń do kontynuacji hossy. Co nie oznacza, że droga do szczytów nie będzie wyboista. Przecież w 2015 r. bieg w tym kierunku zakończył się falstartem. Czyli albo proces dochodzenia do potencjalnych szczytów będzie szybki (scenariusz globalnej euforii), albo spokojniejszy i przez to bardziej rozciągnięty w czasie (tak jak w ostatnich latach).
