Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Najnowszy etap hossy na Wall Street tłumaczony był powszechnie przede wszystkim jako efekt entuzjastycznych oczekiwań na realizację obietnic D. Trumpa. Sęk w tym, że jego polityka to ciągle wielka niewiadoma, a część jego pomysłów może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Jest jednak jeszcze inna potężna siła, która wspierała "byczy" rozwój wydarzeń. Już kilka miesięcy temu zwracaliśmy uwagę, że po okresie czterech kwartałów spadku zysków amerykańskich spółek zła passa została być może wreszcie przerwana. Choć sezon publikacji najnowszych wyników finansowych za IV kwartał dopiero startuje, to jednak znamy już rezultaty ok. 15% firm i na tej podstawie można wyrobić sobie pewne zdanie na temat całokształtu. Zdanie to jest jak na razie zdecydowanie pozytywne - zyski operacyjne tej cząstkowej reprezentacji całego rynku podskoczyły w IV kw. aż o 33% względem analogicznego kw. 2015 r. Z naszych wyliczeń wynika, że gdyby ta dynamika utrzymała się wraz z publikacją pozostałych raportów, to byłaby najlepsza od sześciu lat!
Nałożenie wstępnej, kroczącej sumy zysków za cztery kolejne kwartały pokazuje, że podążyła ona w ślady bijącego rekordy S&P500.
Co ciekawe powrót zysków korporacji do trendu wzrostowego całkiem nieźle wpisuje się w nasze badania sprzed kilkunastu miesięcy, z których wynikało, że w okresach podwyżek stóp procentowych w USA wzrost zysków był siłą równoważącą spadek wskaźników P/E wywołany przez wyższe koszty pieniądza. A przecież kolejne podwyżki stóp prawdopodobnie przed nami.
