Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Każda dynamiczna fala wzrostowa ma swoją cenę. Tą ceną jest zwykle wzrost wskaźników wyceny. Nie inaczej jest i tym razem. Wskaźnik P/E oparty na prognozach zysków dużych spółek notowanych na GPW przebył drogę z okolic 11,0 do niemal 13,0.

Akcje polskich blue chips nie są zatem już tak atrakcyjnie wycenione, jak miało to miejsce w finałowym etapie styczniowej wyprzedaży. Na szczęście nie są jednak jeszcze niebezpiecznie drogie. Historycznie dało się zauważyć prostą regułę - kiedy wskaźnik P/E osiągał pułapy rzędu 14,5-15,5, warto było na poważnie zastanowić się nad realizacją zysków. Obecnie do tych pułapów ciągle jest jeszcze trochę miejsca.
Rzućmy też okiem na inną miarę atrakcyjności - stopę dywidendy.

W punkcie kulminacyjnym styczniowej wyprzedaży prognozowana stopa dywidendy sięgała 5% i był to nie tylko poziom najbardziej atrakcyjny od ponad trzech lat, ale też kuszący w zestawieniu z rentownością instrumentów dłuższych. Dynamiczne odbicie na GPW zmieniło jednak sytuację. Stopa dywidendy skurczyła się do ok. 4%. Nadal jest więc nieco wyższa od rentowności obligacji 10-letnich (poniżej 3%).
Reasumując, wyceny akcji dużych spółek, które są liderami ostatnich zwyżek na GPW, nie są już tak atrakcyjne jak w styczniowym dołku. Na szczęście nie są też jeszcze tak wysokie, jak np. w szczycie hossy sprzed roku.
