Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
W czwartek wieczorem poznamy decyzję amerykańskich władz monetarnych (FOMC - Komitet Operacji Otwartego Rynku) w sprawie stóp procentowych, które od niemal siedmiu lat tkwią na rekordowo niskim, niemal zerowym poziomie.

Czy decydenci pod wodzą Janet Yellen podniosą koszt pieniądza? Jeszcze miesiąc-dwa miesiące temu większość analityków skłaniała się ku scenariuszowi wrześniowej podwyżki. Teraz jednak, po ostatnich zawirowaniach rynkowych i obawach o kondycję chińskiej gospodarki, zdania są już mocno podzielone. Jak donosi Bloomberg, ankietowani ekonomiści podzielili się dokładnie na połowę, natomiast z notowań kontraktów terminowych wynika, że prawdopodobieństwo wrześniowej podwyżki wynosi 28% wobec 48% miesiąc temu.
Niektórzy ekonomiści zachęcają Fed do planowanego od dawna podniesienia stóp po to, by pokazać, że bank nie jest uzależniony od reakcji inwestorów. Część ekspertów postuluje przy tym podwyżkę nie o standardowe 0,25 pkt. proc., lecz mniej (np. 0,10-0,15 pkt. proc.), co byłoby znośnym dla rynków kompromisem. Pojawiają się też opinie, że nawet jeśli Fed nie podniesie teraz kosztu pieniądza, to zasygnalizuje, że moment ten jest bliski. Innymi słowy, już dawno nie było tak zróżnicowanych oczekiwań odnośnie polityki Fedu.
Co, jeśli bankierzy ogłoszą w czwartek pierwszą od lat podwyżkę? Krótkoterminowo reakcje rynkowe są trudne do przewidzenia. Może być znów nerwowo, ale kto wie, czy po ewentualnej początkowej panice nie pojawią się głosy, że skoro Fed podnosi stopy, jest to sygnał, że amerykańska gospodarka jest na właściwych torach? Równie dobrze brak podwyżki nie musi być impulsem do trwalszej poprawy nastrojów, bo wtedy mogą się pojawić odwrotne spekulacje...
Jeśli natomiast chodzi o perspektywę wielu miesięcy, to pogląd na ten temat można wyrobić sobie, obserwując historyczne zachowanie kursów akcji.

Zauważmy, że serie podwyżek stóp w USA nie miały - przynajmniej od razu - jednoznacznie negatywnego wpływu na kierunek trendu na GPW - WIG stopniowo kontynuował wspinaczkę (po drodze oczywiście zdarzały się korekty). Hossy kończyły się albo tuż przed końcem podwyżek (rok 2000), albo wiele miesięcy po ich zakończeniu (rok 2007). Oczywiście obecne uwarunkowania są specyficzne (ostatnie lata stały pod znakiem niekonwencjonalnej, ultra łagodnej polityki, z QE na czele), ale historia pokazuje, że na tym etapie nie jesteśmy skazani na bessę.
