Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Historia pokazuje, że warunkiem kontynuacji hossy na najważniejszych globalnych giełdach, np. w USA czy we Frankfurcie, był zawsze systematyczny wzrost oczekiwań odnośnie zysków spółek. Bessom towarzyszyło zaś obniżanie prognoz zarobków. Nie powinno to dziwić, bo cały sens inwestowania w akcje opiera się przecież właśnie na nadziejach na wyższe przyszłe zyski i dywidendy.

Mając to na uwadze, stale monitorujemy oczekiwania analityków (tzw. konsensus) odnośnie wyników amerykańskich i niemieckich spółek.
W przypadku Wall Street jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja pod tym względem wyglądała zniechęcająco. Mniej więcej od września ub.r. do połowy lutego br. analitycy obniżali prognozy zysków w tempie jakiego nie widziano od sześciu lat. Tłumaczono to jednak nie tyle obawami przed recesją, lecz głównie gorszymi perspektywami dla sektora naftowego. Na szczęście ostatnio prognozy dla całego rynku wznowiły trend wzrostowy, a to dobra wiadomość. Po pierwsze przestały się wreszcie obniżać szacunki zysków na ten rok (które po serii obniżek są tylko nieznacznie wyższe od ubiegłorocznych zysków). Po drugie w przyszłym roku zysk na akcję dla S&P 500 ma urosnąć o 12 proc.

Jeszcze lepiej sytuacja wygląda, jeśli chodzi o dość kluczowy dla GPW rynek niemiecki. Tam prognozy zysków w ostatnich tygodniach wręcz wystrzeliły w górę, co można interpretować nie tylko jako odroczony efekt wcześniejszego osłabienia euro (korzystnego dla niemieckich eksporterów), ale też szans na ożywienie w eurolandzie. Prognozy tegorocznego zysku na akcję dla DAX-a w ciągu trzech tygodni urosły o niemal 3 proc. i są wyższe od ubiegłorocznego wyniku o ok. 11 proc. Mniej więcej o tyle samo zyski mają też urosnąć w przyszłym roku.

Reasumując, po kilkumiesięcznej zadyszce prognozowane zyski spółek na Wall Street zaczynają znów rosnąć. We Frankfurcie wzrost nawet przyspieszył. To warunki sprzyjające inwestorom.
