Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Po tradycyjnym noworocznym optymizmie ani śladu na światowych rynkach akcji. Obawy przed spowolnieniem gospodarczym, szczególnie w Chinach, zepchnęły indeks MSCI Emerging Markets (23 rynki wschodzące, w tym Polska) poniżej technicznego poziomu wsparcia, jakie stanowiła seria dołków począwszy od sierpniowej paniki. Z technicznego punktu widzenia mamy więc potwierdzenie trendu spadkowego.

Naruszenie poziomu wsparcia oznacza, że indeks rynków wschodzących znalazł się na poziomach niewidzianych od połowy 2009 roku, czyli od ok. 6,5 roku!

Jak widać we współczesnej historii emerging markets (po upadku komunizmu) z taką sytuacją inwestorzy mieli do czynienia tylko raz - pod koniec 1998 roku, po dwóch wstrząsach: kryzysie azjatyckim (1997) oraz bankructwie Rosji Jelcyna i upadku funduszu hedgingowego LTCM (1998). Gdyby tamten scenariusz miał się powtórzyć, to obecne spadki byłyby już ostatnią fazą bessy na rynkach wschodzących. Tylko czy na podstawie jednego historycznego przypadku można budować wiarygodne scenariusze?
