Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Eurostat opublikował wczoraj najświeższe dane dotyczące cen mieszkań w krajach UE. Okazuje się, że III kwartał ub.r. przyniósł kontynuację pozytywnych trendów. Co więcej, zagregowane indeksy cen mieszkań (HPI) dla całej UE oraz dla strefy euro zdołały wreszcie pokonać historyczne szczyty z 2008 roku, czyli sprzed globalnego kryzysu finansowego!

Tego samego nie da się powiedzieć o polskim indeksie cen mieszkań, który ma jeszcze spory dystans do pokonania względem rekordu (nie wiadomo jak duży, bo dane Eurostatu sięgają w przypadku Polski tylko 2010 roku), ale i on w III kwartale urósł o prawie 1,9%. To tempo najszybsze od VI 2014 r., kiedy to indeks dopiero zaczynał się podnosić z dołka.
Wychodzenie cen mieszkań w Europie z pokryzysowego marazmu postrzegamy pozytywnie, jako oznakę "normalizacji" gospodarczej. Ponieważ jest to najważniejszy element majątków większości gospodarstw domowych, to wzrost wartości tych majątków powinien mieć korzystny wpływ na nastroje konsumentów. Inna sprawa, że prawdopodobnie w jakimś stopniu hossa na tych rynkach to efekt uboczny skrajnie niskich stóp procentowych, wymuszonych przez Europejski Bank Centralny. Jest też druga strona medalu - wzrost cen nieruchomości jest zupełnie pomijany przez EBC przy planowaniu polityki pieniężnej, gdyż bank dogmatycznie skupia uwagę wyłącznie na wskaźniku cen towarów i usług konsumpcyjnych, chcąc popchnąć go w kierunku celu na poziomie 2%. Tymczasem indeks cen mieszkań w III kwartale był 3,4% wyżej niż rok wcześniej.

Reasumując, indeksy cen nieruchomości mieszkaniowych w EU biją rekordy. W trendzie wzrostowym są też ceny w Polsce.
