Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Dobra wiadomość z polskiej gospodarki, którą "pochwalił się" nawet minister finansów - wskaźnik PMI dla rodzimego przemysłu wspiął się powyżej granicy 50 pkt., teoretycznie oddzielającej spowolnienie od przyspieszenia. Wreszcie! PMI poniżej pułapu 50 pkt. przebywał nieprzerwanie aż przez 33 miesiące - to notabene niechlubny rekord (poprzedni pochodził z lat 2000-03).

Teoretycznie powrót PMI do ekspansji powinien być również dobrą wiadomością dla krajowego rynku akcji. Średnio rzecz biorąc, WIG rósł o prawie 30 proc. w ciągu półtora roku od momentu zwyżki PMI powyżej wspomnianej granicy.

Oczywiście tym razem trzeba brać pewną poprawkę na to, że obecny cykl wydaje się nieco odmienny pod różnymi względami od typowego wzorca. Przede wszystkim można odnieść wrażenie, że WIG rekordowo mocno wyprzedził wzrost PMI. Widać to dobrze, jeśli na wykres przemysłowego wskaźnika nałożymy np. często przywoływany przez nas oscylator RSI w wersji opartej na danych miesięcznych. Zwykle PMI i RSI zachowują się w miarę podobnie, choć zdarzają się przejściowe rozbieżności. RSI luty kończył na poziomie o włos od 70 pkt. (czyli od tzw. strefy technicznego wykupienia). Jeśli traktować poniższy wykres w sposób bardzo dosłowny, implikowałoby to PMI gdzieś pomiędzy 55 i 60 pkt., a więc już w strefie gospodarczego "przegrzania".

Reasumując, dobrze, że PMI rośnie i nie jest jeszcze przegrzany, ale też widać wyraźnie, że to nie rynek akcji jest w pogoni za tym przemysłowym wskaźnikiem, lecz raczej odwrotnie - to PMI nadrabia duże zaległości za krajowymi akcjami.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
