Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Od czasu pamiętnej powyborczej euforii na Wall Street zagościła podwyższona zmienność. Indeks S&P 500 przeżywa huśtawkę nastrojów, w ramach której ostatnio naruszył linię trendu wzrostowego łączącą ostatnie dołki, począwszy od sierpnia ub.r. We wtorek skala przeceny od szczytu powiększyła się do prawie 6 proc.

Skąd ta nerwowość? Jednym z głównych czynników leżących u jej podłoża są ostatnie rozczarowania, jeśli chodzi o dane z amerykańskiej gospodarki, które zderzyły się z wcześniejszymi mocno rozbudzonymi, powyborczymi nadziejami na ekonomiczny boom po zmianie władzy w Waszyngtonie.
Szerokim echem odbiły się najnowsze szacunki zmian PKB w trwającym I kwartale, wygenerowane przez model "GDPNow" Atlanta Fed. W wynikach tego modelu doszło dosłownie do rzadko spotykanego załamania. Jeszcze kilka tygodni temu prognozował on zannaulizowany wzrost PKB przekraczający 2 proc., a teraz nagle szacuje, że amerykańska gospodarka skurczy się w I kwartale, i to aż o niemal 3 proc. (uwaga - to dane zannualizowane).

Atlanta Fed podkreśla, że GDPNow nie stanowi oficjalnej prognozy, lecz jest narzędziem mającym automatycznie reagować na zmieniające się wybrane dane makro, skorelowane z poziomem PKB. Ostatnie załamanie tłumaczone jest reakcją modelu m.in. na gorsze dane pochodzące z ankiety ISM (słabsze dane dotyczące nowych zamówień i zatrudnienia) oraz dane nt. wydatków na inwestycje budowlane.
Przetłumaczenie tych danych na bardziej zrozumiałe na Starym Kontynencie ujęcie "rok do roku" nie daje co prawda tak katastrofalnego wyniku, ale wzrost PKB o 1,4 proc. rok do roku w I kwartale i tak oznaczałby radykalne spowolnienie. Pierwsze oznaki spowolnienia było już widać w poprzednich kwartałach, o czym wcześniej pisaliśmy, ale teraz nabrałoby ono dramatycznie tempa, gdyby omawiane projekcje faktycznie się sprawdziły.

Biorąc pod uwagę, że amerykańskie akcje historycznie były zwykle wyraźnie wrażliwe na wahania tempa PKB (wystarczy np. spojrzeć na rok 2022), można by dziwić się, że ostatnie zachowanie S&P 500 i tak jest relatywnie mocne, jak na takie załamanie dynamiki PKB wynikające z GDPNow. Teorie są dwie:
- amerykańskie akcje po okresie sielanki dopiero zaczynają dostrzegać ryzyka makroekonomiczne, których pełne zdyskontowanie wymagałoby odpowiednio głębszej korekty spadkowej niż kilka procent, o jakie S&P 500 oddalił się na razie od szczytu;
- model GDPNow cechuje się niekiedy wysoką zmiennością wyników, a jego reakcja na pogorszenie danych makro może być przesadzona, szczególnie że w otoczeniu USA widać dla odmiany pewne oznaki ożywienia (Europa). Zobaczymy, czy przed końcem kwartału model nie odbije dla odmiany w górę.
Prawda leży zapewne gdzieś pośrodku. Być może amerykańska gospodarka nie przeżywa aż tak gwałtownego hamowania, dlatego reakcja Wall Street jest na razie stonowana. Ale ważny jest też kierunek - po pierwszych oznakach spowolnienia PKB w poprzednich kwartałach teraz tym bardziej trzeba będzie szukać potwierdzenia lub zaprzeczenia dramatycznych sygnałów GDPNow. Ryzyka dla PKB w kolejnych kwartałach z pewnością istnieją, choćby na skutek rozpoczętych przez administrację Trumpa wojen handlowych.
Jest też jednak pewien plus - jeśli gospodarka USA hamuje w jakimś stopniu, to będzie to argument za szybszymi obniżkami stóp procentowych przez Fed.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.
