Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W ubiegłym roku po raz pierwszy sprawdziliśmy jak historycznie sprawowałby się portfel inwestycyjny złożony z różnych klas aktywów (akcji polskich i zagranicznych, obligacji skarbowych i korporacyjnych, złota), czyli taki, w którym kluczową rolę odgrywa dywersyfikacja.
Historyczne rezultaty były obiecujące. A jak taki hipotetyczny, "wirtualny" portfel sprawuje się w tym roku? Zacznijmy od sprawdzenia, jak radzą sobie poszczególne jego składniki.
Zagraniczne indeksy akcji wyrażone są w walutach obcych. Z punktu widzenia polskiego inwestora na stopę zwrotu składa się dodatkowo także zmiana kursu walutowego (USD lub EUR).
Ciekawe jest to, że mimo atmosfery strachu powracającej co rusz na rynki, mogącej zniechęcać do inwestowania, niemal wszystkie zestawione przez nas klasy aktywów są na plusie. Niekwestionowanym liderem pozostaje złoto, ale też akcje radzą sobie dużo lepiej, niż się można było spodziewać. Zgodnie z naszymi przypuszczeniami w tym roku takich stóp zwrotu, jak w poprzednich dwóch latach nie daje już amerykański dolar.
Dodatnie wyniki większości klas aktywów sprawiły, że wyraźnie na plusie jest też zbudowany z nich wirtualny portfel. Zobaczmy też, jak to wygląda w długim okresie.
Uwaga - historyczne rezultaty nie stanowią gwarancji na przyszłość. Przedstawione wyniki nie uwzględniają prowizji maklerskich i opłat za zarządzanie.
Jak widać dywersyfikacja popłaca - wirtualny portfel po zadyszce z pierwszej połowy 2015 r. znów bije rekordy. Historycznie wyniki były dużo lepsze niż w przypadku np. WIG-u (wyższa stopa zwrotu przy wyraźnie niższej zmienności) i tak samo jest w tym roku.
Sukcesy takiego podejścia wynikają nie tylko z dywersyfikacji, ale też z tzw. reabalancingu, czyli zasady, zgodnie z którą regularnie (w naszych obliczeniach na koniec każdego roku) dokupujemy te aktywa, które mocno potaniały, jednocześnie redukując te, które mocno podrożały - w ten sposób przywracane są ich pierwotne udziały.
