Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Wydarzenia minionego tygodnia wywołały atak paniki na GPW. Efekt jest taki, że większość monitorowanych przez nas wskaźników nastrojów zeszła jeszcze niżej.
Obliczany przez nas zbiorczy barometr nastrojów zanurkował do poziomu -1,61 pkt. (dolna granica to -2,0 pkt.). Stąd niewiele brakuje już do styczniowego apogeum paniki.
"Atmosfera strachu jest najlepszym przyjacielem inwestora. Ci, którzy inwestują tylko wtedy, gdy komentatorzy są pełni entuzjazmu, płacą wysoką cenę za nic nie znaczący komfort" - Warren Buffett (2009)
Ciekawostką jest to, że barometr zachowuje się bardzo podobnie jak w latach 2011-2012, kiedy to proces "udeptywania dna" po letnim krachu z 2011 r. przebiegał boleśnie dla inwestorów.
Co ciekawe bardzo zbliżone jest też zachowanie WIG-u.
Być może to podobieństwo jest łudzące i przypadkowe, a wizja szybkiego powrotu hossy wydaje się zbyt piękna, by mogła być prawdziwa. Warto jednak zauważyć, że głęboka przecena w latach 2011-2012 oznaczała, że rynek zdyskontował wiele czynników ryzyka, które wcale nie były mniej "zastraszające" niż Brexit (wówczas martwiono się o kryzys zadłużenia w krajach PIIGS, rozpad strefy euro i drugą falę recesji). Skoro teraz też mamy ze sobą tak głęboką przecenę, to również obecnie można założyć, że rynek zdyskontował już wiele złych wiadomości.
