Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W ostatniej analizie pokazywaliśmy, że krajowy rynek akcji podąża jak na razie ścieżką znaną z lat 2007-08 (wczorajsza, spadkowa sesja tylko ugruntowała to podobieństwo). A jak wygląda podobieństwo ze ścieżką uśrednioną na podstawie nie tylko ekstremalnego scenariusza z 2008 roku, lecz również innych historycznych przypadków, w których WIG notował większe spadki ze szczytów hossy? Takie ćwiczenie wykonaliśmy tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie, czas je ponowić.
Po wybuchu wojny doszliśmy do wniosku, że WIG znalazł się - w porównaniu z uśrednioną historyczną ścieżką - za szybko w tak niskim punkcie (25% poniżej szczytu). Potem nadeszło dynamiczne odreagowanie, które popchnęło indeks z powrotem w górę ku owej ścieżce. Teraz zaś mamy kolejne wahnięcie w dół. WIG znów zdaje się być nieco za nisko względem historii, choć skala tego odchylenia nie jest już tak drastyczna jak w końcówce lutego.
Na dłuższą metę uwagę zwraca fakt, że uśredniona historyczna ścieżka definitywne "twarde dno" osiąga dopiero po prawie 350 sesjach od szczytu, na poziomie niższym od niego o ok. 30%. Dla porównania, na razie od ustanowienia jesiennej górki minęło 115 sesji. Jeśli historia ma być wskazówką (a widać, że jak na razie wywiązuje się wzorowo z tego zadania), to zakończenie całego trendu spadkowego trwającego na GPW od okolic listopada będzie wymagało jeszcze czasu. O ile średni historyczny potencjał spadkowy jest zrealizowany już w ok. 2/3, to czas trwania obecnej przeceny stanowi dopiero ok. 1/3 historycznej średniej.
Tomasz Hońdo, Quercus TFI S.A.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.