Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Przed nadejściem korekty spadkowej na Wall Street często mówiono o tym, że amerykańskie akcje stały się drogie. W jakim stopniu noworoczna przecena doprowadziła do uatrakcyjnienia wycen?
Jeśli wziąć pod uwagę uznawany za nieco staromodny współczynnik ceny do wartości księgowej, akcje na Wall Street przed nadejściem przeceny faktycznie były bardzo drogie - wskaźnik ocierał się już o szczyty z czasów tzw. bańki internetowej z przełomu wieków. Ostatnio spadł, ale ciągle jest jakieś 50% powyżej swej średniej historycznej. Zauważmy jak długą drogę przeszedł wcześniej od "Covidowego" dołka w marcu 2020 - wtedy był lekko poniżej owej średniej.
Nie będziemy się wszakże upierać, że P/BV jest "jedynie słusznym" kryterium, bo bazowanie tylko na wartości księgowej nie uwzględnia zmian rentowności spółek. Zerknijmy zatem na traktowany często jako bardziej miarodajny wskaźnik P/E. W wersji opartej na zyskach spółek prognozowanych przez analityków barometr ten wykonał istotny ruch w dół. O ile w szczytowym momencie zbliżył się do ok. 22,0 (poziom najwyższy od 2000 roku), to teraz wynosi ok. 19,3. Jest więc taniej, ale trudno mówić o wyjątkowej okazji - P/E jest nadal ok. 25% powyżej swej historycznej średniej. Dla porównania, w dołku Covidowej paniki był 14% poniżej średniej.
Reasumując, noworoczna promocja na Wall Street niezaprzeczalnie doprowadziła do pewnego uatrakcyjnienia wycen akcji, ale ciężko byłoby się upierać przy tezie, że mamy już do czynienia z jakąś wyjątkową okazją.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.