Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Nawigowanie po wzburzonych wodach krajowego rynku akcji jest z jednej strony trudne, a z drugiej potrafi być intratne. Dzisiaj kolejna porcja naszych przemyśleń na temat natury hossy i bessy na GPW.
Punktem wyjścia uczyńmy fakt, że WIG zdołał jakiś czas temu pokonać poprzedni szczyt cyklu giełdowego, datowany na styczeń 2018 i odnotowany na poziomie 67.529 pkt. (w cenach zamknięcia). Pojawia się naturalne pytanie - ile powyżej tego pułapu może zawędrować krajowy benchmark zanim znów podda się głębszej (co najmniej 20-proc.) przecenie?
Nasz wykres pokazuje jak to wyglądało w przeszłości.
Najbardziej spektakularny przypadek odnotowaliśmy w latach 2004-07, gdy WIG po pokonaniu poprzedniej górki (z 2000 roku) urósł jeszcze o niemal 200% (!). Epizod ten należy jednak raczej traktować jako super optymistyczny wyjątek od normy niż jako regułę (inne odstępstwo od normy, tym razem negatywne, stanowi przypadek z lat 2009-11, gdy WIG w ogóle nie zdołał pokonać niebotycznej górki z 2007 roku). W pozostałych trzech przypadkach krajowy indeks urósł maksymalnie od 14% do 29% (średnio 20%).
Dobra wiadomość jest taka, że bez względu na to, który przypadek wydaje się obecnie bardziej prawdopodobny, to i tak widać ciągle spory potencjał wzrostowy dla rodzimego rynku akcji, bo na razie WIG jest niespełna 2% powyżej poprzedniej górki. Nawet w oparciu o najmniej optymistyczny przypadek z historii (lata 2011-15), który przyniósł zwyżkę o 14%, można założyć, że indeks powinien dotrzeć przynajmniej w okolicę 77.000 pkt. zanim fala hossy ulegnie definitywnemu załamaniu (ale niekoniecznie musi się to odbyć w ekspresowym tempie).
W tej sytuacji nie wydaje się na razie tak ważne, by przejmować się zbytnio kolejną prawidłowością, zgodnie z którą kiedy już WIG wyczerpywał cały potencjał wzrostowy, to późniejsza fala przeceny sprowadzała go poniżej (i to zazwyczaj sporo poniżej) poprzedniej górki (czyli cały omawiany zasięg zwyżki był potem z nawiązką kasowany). Na przejmowanie się tą kwestią przyjdzie jeszcze czas...
Reasumując, byłoby wyjątkową niespodzianką z historycznego punktu widzenia, gdyby WIG tym razem nie zyskał jeszcze co najmniej kilkunastu procent zanim podda się kolejnej głębokiej przecenie.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.