Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
W zakończonym 2017 roku amerykański S&P 500 urósł o 19,4%, zaś całkowita stopa zwrotu (total return) z uwzględnieniem dywidend wyniosła +21,8%. To jedno z najlepszych lat w trakcie hossy rozpoczętej w 2009 roku, a zarazem już dziewiąty rok tej hossy. Co dalej? Wg wyliczeń Bespoke Investment Group amerykańscy stratedzy rynkowi oczekują średnio rzecz biorąc, że w tym roku S&P 500 urośnie o 6,7% i dotrze do pułapu ok. 2850 pkt. Główną siłą napędową ma być dalszy wzrost zysków spółek, choć stratedzy "solidarnie" narzekają na barierę w postaci dość wygórowanych wycen akcji.
A jak te prognozy sprawdzały się historycznie?
Co ciekawe, przed rokiem stratedzy wg Bespoke ... niedoszacowali skali zwyżki indeksu w 2017 r. Okazała się aż o prawie 14 pkt. proc. lepsza od oczekiwań.
Co więcej, rynek zachowywał się lepiej od tzw. konsensusu prognoz aż w siedmiu spośród dziewięciu lat obecnej hossy. Nie jest to jednak domena tylko ostatnich lat. Stratedzy niedoszacowywali skali zwyżek również w trakcie poprzedniej hossy, w latach 2003-2007.
Czy oznacza to, że analitycy wielkich amerykańskich banków inwestycyjnych i brokerów są notorycznymi pesymistami? Obraz sytuacji diametralnie zmienia się, gdy spojrzymy na ... bessy. W tych latach, które były słabe (przyniosły spadek S&P 500), prognozy strategów ZAWSZE okazywały się o wiele zbyt optymistyczne. Najbardziej skrajnym przypadkiem był rok 2008, gdy projekcje okazały się za wysokie o prawie ... 50 pkt. proc. (!). Optymistyczne przewidywania zupełnie nie sprawdzały się też w latach 2000-2002.
Wygląda więc na to, że te prognozy należy traktować z przymrużeniem oka. Stratedzy zza oceanu - przynajmniej jako grupa - w trakcie hossy z reguły niedoszacowywali tempa zwyżek (to jeszcze pół biedy...), a jednocześnie NIGDY nie potrafili przewidzieć nadejścia bessy (konsensus prognoz zakładał w każdym roku bez wyjątku zwyżkę cen akcji).