Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Wraz z szeroko komentowanym zaatakowaniem przez kurs Amazon.com - jednego z gigantów Wall Street - poziomu 1000 USD rozgorzała na nowo debata na temat tego czy spółki technologiczne nie są zbyt drogie. Niektórzy porównują nawet obecną sytuację do pamiętnej bańki internetowej, która pękła w 2000 roku. Wskazują, że od dołka z 2009 indeks Nasdaq Composite urósł o prawie ... 350% (!). Tylko w tym roku zdążył on podskoczyć o prawie 20%, bijąc na głowę nawet szerszy indeks S&P500.

Argumentem za pewnym przegrzewaniem się akcji w sektorze może być sprawdzony historycznie globalny sondaż Bank of America/Merrill Lynch. W maju ankietowani zarządzający po raz pierwszy wskazali sektor technologiczny jako najbardziej "zatłoczone" (crowded) aktywo (wcześniej przez szereg miesięcy wskazywali dolara - ostatnio się faktycznie osłabił). W średnim terminie nie można zatem wykluczyć korekty tego silnego optymizmu. Ale co na dłuższą metę?

Widać, że spektakularną skalę zwyżki od 2009 należy umieścić w szerszym kontekście. Otóż w dołku w 2009 Nasdaq startował z bardzo okazyjnych poziomów, mocno odbiegających w dół od długoterminowego tempa wzrostu. A teraz? Indeks jest nieznacznie powyżej linii tego wzrostu (to potwierdza, że korekta jest możliwa), ale o czymś takim jak w trakcie bańki z końca XX wieku nie sposób mówić. To nie jest słynna "nieracjonalna wybujałość" (irrational exuberance - termin ukuty niegdyś przez znanego z kwiecistej retoryki Alana Greenspana).
Zresztą tę konkluzję potwierdza również analiza poziomu wycen akcji.

Tanio nie jest i wielu potencjalnych inwestorów z pewnością życzyłoby sobie bardziej atrakcyjnych cen do zakupów, ale o skrajnej drożyźnie też nie sposób mówić.
Reasumując, po najnowszej dynamicznej fali wzrostowej wielu analityków zaczyna się obawiać głębszej korekty w sektorze technologicznym. Ale mówienie o bańce spekulacyjnej byłoby grubą przesadą, bo nie uzasadnia tego ani poziom wycen, ani też odchylenie od długoterminowego tempa wzrostu.
P.S. Wystartował właśnie fundusz QUERCUS Global Growth pozwalający uzyskać ekspozycję na światowe rynki akcji, w tym też amerykańskie spółki technologiczne.
