Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Jak pamiętamy, perspektywa wprowadzenia w Polsce podatku bankowego o jednej z najwyższych stawek w Europie była jednym z głównych powodów wyprzedaży na warszawskiej giełdzie w ubiegłym roku. Wbrew późniejszym nadziejom na to, że ten kontrowersyjny pomysł w stylu węgierskiego premiera Orbana miał być tylko wyborczym sposobem na wykorzystanie nastrojów "antybankowych", trwają właśnie prace legislacyjne nad jego wdrożeniem.
Jedno jest pewne - nowy podatek będzie miał rozmaite konsekwencje ekonomiczne, daleko wykraczające poza dodatkowe wpływy do budżetu państwa. W tej sprawie głos zabrał właśnie Europejski Bank Centralny. Oto wybrane cytaty z jego oficjalnej opinii (tłumaczenie własne):
"Nakładanie ad hoc podatków na banki w celu realizacji ogólnych celów budżetowych powinno być poprzedzone dogłębną analizą potencjalnych negatywnych konsekwencji dla sektora bankowego. Celem tej analizy powinno być zapewnienie, by takie podatki nie stwarzały ryzyka dla stabilności finansowej i dostępności kredytów, co ostatecznie mogłoby niekorzystnie wpłynąć na wzrost w realnej gospodarce. Taki efekt mógłby oznaczać mniej korzystne warunki dla klientów banków oraz skłonić niektóre banki do ograniczenia działalności, co prowadziłoby do ograniczenia dostępności kredytów".
"Struktura proponowanego podatku może zachęcić instytucje finansowe do zmiany profilu ryzyka poprzez przebudowę portfeli w kierunku bardziej ryzykownych produktów, poprzez korzystanie z operacji pozabilansowych i/lub transfer aktywów za granicę".
Co na to polski rząd? "Nie widzimy znacznego ryzyka spadku tempa akcji kredytowej" - twierdzi Ministerstwo Finansów.
Będziemy z ciekawością obserwować trendy wskaźników takich jak wielkość akcji kredytowej (w tym szczególnie niskomarżowych kredytów hipotecznych), faktyczne wpływy z podatku do budżetu oraz deficyt budżetowy i stan zadłużenia publicznego.
