Sebastian Buczek | |
Prezes Zarządu Quercus TFI S.A. |
W ciągu dwóch dni w ubiegłym tygodniu kurs Aliora załamał się o 25%. Najpierw został wyciągnięty do ok. 100 zł dzięki bankowej euforii. W czwartek pojawiła się jednak zapowiedź telekonferencji z analitykami o godzinie 18.00. Tego typu nagłe telekonferencje i o tak nietypowej porze z reguły nie zwiastują nic dobrego. Kurs zanurkował więc o 6%. W czwartek po sesji okazało się, że ci, którzy sprzedali na wieść o zapowiedzianej telekonferencji nie popełnili błędu. W piątek rano kurs spadł bowiem o kolejne 20%.
Kurs Aliora w ciągu ostatniego roku
Dlaczego? Bank zmienił zasady rozliczania opłat z bancassurance (już wcześniej ten aspekt rodził poważne wątpliwości niektórych analityków). To spowodowało obniżenie oczekiwań co do zysku w III kwartale o 105 mln zł. Co więcej, zmiana zasad wpłynęła negatywnie na poziom kapitału własnego banku o 330 mln zł według stanu na koniec 2012 r. A to z kolei oznacza, że bank staje przed koniecznością rozważenia emisji akcji o wartości kilkuset milionów złotych (ta informacja nie była jednak w cenie – co na to E. Fama, laureat nagrody Nobla?).
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że menadżerowie banku sprzedali 1 października br. blisko 680 tys. akcji po 87,20 zł.
Podsumowując, Alior zafundował inwestorom zimny prysznic. Zresztą nie po raz pierwszy. Ale tak jest, jeśli wyniki finansowe pokazuje się – wprawdzie zgodnie z MSR – ale niezbyt koszernie. Hossa jednak nie takie rzeczy zwykle wybacza…