Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Czas odświeżyć diagnozę sytuacji na wykresach cen złota. Poprzednio (w marcu) pokazaliśmy, że od 2011 r. notowania szlachetnego metalu poruszają się w szerokim kanale spadkowym. Dopiero wybicie górą z tego kanału miało być sygnałem nadejścia trwałej hossy.
W połowie kwietnia złoto było o krok od pokonania tej ważnej bariery technicznej. Póki co nie udało się, a stracona szansa "zemściła się" i notowania osunęły się.

Z technicznego punktu widzenia oznacza to, że cena kruszcu jest ciągle w potrzasku - pomiędzy wspomnianą opadającą długoterminową linią, a rosnącymi krótko- i średnioterminowymi liniami trendu (ta krótsza została właśnie naruszona).

Co to wszystko oznacza? Że zadane przez nas w marcu pytanie ("Kiedy wyklaruje się trend na złocie?") ciągle pozostaje bez odpowiedzi. Długoterminowa bariera nadal nie pękła. Czekamy więc na sygnały.
Czy hossa na złocie byłaby możliwa z fundamentalnego punktu widzenia? Prawdopodobnie tak, choć według obserwowanego przez nas współczynnika złoto/inflacja (w końcu metal ten powszechnie uznawany jest za zabezpieczenie przed inflacją) kruszec nie jest tani. Ewentualna hossa prawdopodobnie musiałaby zaprowadzić wycenę złota w kierunku rekordowych poziomów z lata 2011 oraz początku lat 80.

Reasumując, ciągle nie można odtrąbić początku kolejnej hossy na rynku złota, choć do wygenerowania takiego sygnału jest dużo bliżej niż na początku roku.
