Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Ponad miesiąc temu zwracaliśmy uwagę, że indeks małych spółek sWIG80 podjął próbę "wyrwania się" z jednej z najdotkliwszych fal spadkowych po 2009 roku. Obecnie indeks jest już w zupełnie innym punkcie - urósł o niemal 10% od dołka.
Fakt ten skłonił nas do spojrzenia na poprzednie tego rodzaju epizody po 2009 roku. Pod lupę znów wzięliśmy najgłębsze fale spadkowe (zakończone w latach 2011, 2014, 2016).
A teraz sprowadźmy te wszystkie przypadki do wspólnego mianownika.
Widać wyraźnie, że obecna ścieżka indeksu jest zdecydowanie bardziej podobna do przypadków z lat 2014 i 2016, niż tego z 2011 (kiedy odreagowanie było bardzo dynamiczne, ale i wcześniejsze spadki były gwałtowniejsze). Spróbujmy uczynić wykres nieco czytelniejszym.
Jak widać obecne wydarzenia jakoś wpisują się w historyczne scenariusze. Gdyby założyć, że ta analogia się utrzyma, to za jakiś czas (za miesiąc?) mogłaby się pojawić głębsza zadyszka po ostatnich zwyżkach. Ale wg tego historycznego scenariusza byłaby to jedynie przejściowa korekta (i okazja do kupowania) przez kolejną falą wzrostową.
Do tych rozważań jest jedno poważne zastrzeżenie - zakładają one de facto, że na rynkach globalnych utrzyma się hossa trwająca od 2009 roku (a tylko w takich warunkach można sobie wyobrazić realizację opisanego scenariusza). Jeśli to założenie jest błędne (a sporo już napisaliśmy na temat zaawansowanego etapu tej hossy), to proste porównanie z przypadkami z lat 2011-2016 może też nie być trafne.
Reasumując, odbicie sWIG80 od dołka ubiegłorocznej dotkliwej fali spadkowej stało się już całkiem pokaźne (prawie +10%). Z porównania z poprzednimi takimi przypadkami po 2009 roku wynikałoby, że na krótką metę odbicie jest już na zaawansowanym etapie, choć w horyzoncie wielomiesięcznym istnieje nadal potencjał wzrostowy. Chyba, że tym razem hossa na globalnych rynkach ma się w odróżnieniu od tamtych przypadków już ku końcowi...