Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Końcówka roku to jak zwykle swoisty festiwal prognoz na kolejny rok. Przyjrzyjmy się jakie są poziomy docelowe dla amerykańskiego indeksu S&P 500 prognozowane przez głównych brokerów i banki inwestycyjne.
Dość charakterystyczne jest to, że wszystkie szacunki zakładają zwyżkę indeksu - zgodnie z tradycją, bo stratedzy raczej znani są z tego, że niezwykle rzadko prognozują spadek notowań (w zasadzie nigdy nie przewidzieli żadnej bessy).
Niemniej widać też, że tym razem mamy do czynienia ze sporym rozstrzałem prognoz. Przyjrzyjmy się jak argumentują swoje nastawienie zarówno największe "byki", jak i (relatywnie) "niedźwiedzie".
Największymi optymistami są stratedzy J.P. Morgan i Goldman Sachs prognozujący S&P 500 na odpowiednio 4400 i 4300 pkt. na koniec 2021 roku. Szef analityków JPM D. Lakos-Bujas wróży "rynkową nirwanę": "Po długim okresie podwyższonego ryzyka (globalne wojny handlowe, pandemia, niepewność wyborcza w USA) perspektywy ulegają wyraźnemu rozjaśnieniu wraz z wejściem cyklu koniunkturalnego w fazę ekspansji i osłabieniem czynników ryzyka". Z kolei również mocno byczo nastawiony główny strateg GS D. Kostin wymienia pozytywne czynniki takie jak szanse na opanowanie pandemii dzięki szczepionce, odbudowa zysków spółek, równowaga sił w amerykańskiej polityce, utrzymanie zerowych stóp procentowych.
Co na to sceptycy? S. Subramanian z często cytowanego na naszych łamach Bank of America uważa, że "wiele optymizmu dotyczącego szczepionki i ożywienia gospodarczego jest już wkalkulowane w ceny akcji" i wylicza czynniki ryzyka takie jak możliwe trudności z wdrożeniem szczepionki, groźba odroczenia kolejnego pakietu stymulacyjnego czy ryzyko przedłużającego się lockdown'u. BofA zakłada S&P 500 na poziomie 3800 pkt. na koniec przyszłego roku, czyli niewiele powyżej obecnego pułapu.
Gdzieś pomiędzy skrajnymi prognozami jest m.in. Binky Chadha z Deutsche Banku, który zasłynął m.in. z trafnych ostrzeżeń przed przegrzaniem koniunktury giełdowej na początku tego roku. Strateg oczekuje co prawda zgodnie z konsensusem silnej poprawy zysków spółek, ale uważa, że wskaźnik P/E jest za wysoko i dojdzie do jego spadku. Efektem ma być dość umiarkowana zwyżka notowań.
Reasumując, w pewnych kwestiach stratedzy z Wall Street zgadzają się jeśli chodzi o przyszły rok (np. perspektywa ożywienia gospodarczego i odbudowy zysków spółek), choć jednocześnie różnią się jeśli chodzi o to w jak dużym stopniu te pozytywne perspektywy zostały już zdyskontowane przez rynek.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.