"Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny" | Qnews - Edukacyjny Portal Dla Inwestorów

newsletter

quercus

"Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny"

Tomasz Hońdo, CFA
Starszy Analityk Quercus TFI S.A.

To starożytne rzymskie zalecenie przezorności sprawdza się także w inwestowaniu. Nawet jeśli nie traktujemy potencjalnej bessy w USA jako scenariusza bazowego, to warto się zastanowić co mogłaby oznaczać dla realizacji indywidualnych celów finansowych. Podpowiedzi szukamy u „Wyroczni z Omaha” – Warrena Buffetta.

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER


W trakcie ostatniego tygodnia amerykański indeks S&P 500 znalazł się na poziomie najniższym od ok. 22 miesięcy. To pierwsze tego rodzaju zdarzenie, od kiedy w 2009 roku na Wall Street zapanowała hossa. Nie jest to nieomylny zwiastun nadciągającej bessy (zresztą na naszym rynku bessa już w pewnym stopniu zdążyła zebrać żniwo), niemniej jej prawdopodobieństwo warto brać pod uwagę przy kalkulacjach inwestycyjnych. Z naszych badań wynika, że od lat 70. ubiegłego wieku spadek S&P 500 do 22-miesięcznego minimum miał miejsce pięć razy, z czego w trzech przypadkach była to zapowiedź kolejnego etapu spadków.

Nawet jeśli nie traktujemy potencjalnej bessy za oceanem jako scenariusza bazowego (najbardziej prawdopodobnego), to jednak warto zastanowić się jak przygotować się na taki wariant.

Na potrzeby naszych rozważań przytoczmy słynną obrazową wypowiedź Warrena Buffetta:Warren Buffett (źródło: Wikipedia) „Jeśli spodziewasz się, że w ciągu najbliższych pięciu lat będziesz odkładał oszczędności, to czy powinieneś mieć nadzieję na wyższe czy niższe ceny akcji w tym czasie? Wielu inwestorów błędnie to pojmuje. Mimo że zamierzają przez wiele lat dokupować akcje, wpadają w euforię pod wpływem wzrostu cen i w depresję, gdy ceny spadają. W efekcie radują się, że wzrosły ceny „hamburgerów”, które będą wkrótce kupować. Taka reakcja nie ma sensu. Tylko ci, którzy będą potrzebować pieniędzy z akcji w bliskiej przyszłości, powinni być zadowoleni ze wzrostu ich cen. Przyszli nabywcy powinni cieszyć się ze zniżki” (tłum. własne; źródło: List do akcjonariuszy z 1997 r.).

Zauważmy, że w tych słowach „Wyroczni z Omaha” kryje się wskazówka, że sposób podejmowania decyzji inwestycyjnych powinien być uzależniony od indywidualnego celu i uwarunkowań finansowych danej osoby. Zgodnie zatem z „wytycznymi” Buffetta sklasyfikujmy inwestorów na dwie kategorie: (a) tych, którzy w najbliższych latach będą gromadzili nadwyżki finansowe, poszukując korzystnego sposobu na ich ulokowanie (oszczędzający netto); (b) tych, którzy będą musieli redukować swe kapitały ze względu na bieżące potrzeby finansowe, np. w okresie emerytury (wydający netto). Sposób przygotowania się na scenariusz ewentualnej globalnej bessy jest nieco inny w zależności od tego, do której grupy kwalifikuje się dana osoba.

Zacznijmy od drugiej grupy, czyli wydających netto. Zastanówmy się nad skrajnym przypadkiem, w którym portfel inwestycyjny mający finansować nie tak odległe potrzeby finansowe zdominowany jest przez akcje (dla uproszczenia – amerykańskie). W takim przypadku plan działania na wypadek bessy powinien odpowiedzieć na pytanie: czy ewentualny ubytek wartości akcji zagrozi realizacji potrzeb finansowych?

W trakcie poprzedniej bessy (jesień 2007 – wiosna 2009) indeks S&P 500 spadł o 57 proc. Jeśli ktoś z portfelem „wypchanym” akcjami na jesieni 2007 r. planował duży niezbędny wydatek za rok (np. zakup mieszkania), to nadciągająca bessa mogła wręcz uniemożliwić realizację tego wydatku. Presja finansowa i psychologiczna mogły co gorsza skłonić takiego inwestora do wyprzedaży akcji z dużymi stratami, co uniemożliwiło ich odrobienie w późniejszym terminie.

Widać zatem, że w przypadku, gdy portfel inwestycyjny ma za zadanie finansować duże wydatki w horyzoncie najbliższych kilku lat, stwierdzenie „nie przejmuj się ewentualną bessą, bo prędzej czy później indeksy giełdowe odrobią straty”, byłoby nieodpowiedzialne. W takim przypadku warto o refleksję czy udział akcji w portfelu nie jest zbyt duży. Może warto byłoby sprowadzić go do poziomu, przy którym realizacja celów finansowych w najbliższych latach nie będzie zagrożona?

Co innego, jeśli dany inwestor jest dopiero na etapie gromadzenia nadwyżek finansowych, które będą potrzebne za wiele lat. Wiele – to znaczy ile? S&P 500 potrzebował niemal sześć lat, by odrobić całe straty z bessy i powrócić do szczytu z 2007 roku – to może być pewna wskazówka co do tego, jaki jest minimalny okres stanowiący swoistą granicę oddzielającą dwie omawiane kategorie inwestorów. Co ciekawe liczba ta niewiele różni się od pięciu lat, które „zalecił” Buffett na długo przed bessami z lat 2008 i 2000-2001.

W przypadku inwestorów, którzy mogą sami siebie nazwać „oszczędzającymi netto” w perspektywie 5-6 lat, polityka inwestycyjna może być zgoła odmienna. Tutaj ewentualna bessa byłaby okazją do akumulowania tańszych walorów („hamburgerów”) lub wręcz do zbudowania agresywnego portfela inwestycyjnego od podstaw (np. takiego jak nasza przykładowa Alokacja Agresywna).

Oczywiście i tutaj potrzebny jest stworzony na wstępie plan działania. Błędem mogłoby się przecież okazać jednorazowe, szybkie wypełnienie portfela akcjami. Wówczas zabrakłoby „amunicji” na wypadek pogłębienia przeceny (przypomnijmy, że cały czas poruszamy się w ramach hipotetycznych rozważań – to w żadnym razie nie jest prognoza).

Jako pewien wyznacznik dla „planu zakupowego” przyjąć można wskaźniki P/E. Ostatnio stosunek ceny do prognozowanych zysków spółek z S&P 500 spadł poniżej 15x. Dla porównania, w okresie największej paniki po upadku Lehman Brothers na jesieni 2008 r. wskaźnik ten spadł w okolicę 9x. Jeśli jeszcze bardziej wybiegniemy w przeszłość, to okaże się, że np. po słynnym krachu w październiku 1987 roku wskaźnik znalazł się w pobliżu 10x.

Rys. Ewentualna bessa przyniosłaby uatrakcyjnienie wycen akcji w USA

Źródło: Qnews.pl na podst. Yardeni Research

Na wykresie pokazujemy jakie konkretnie poziomy S&P 500 oznaczałoby zejście P/E na kolejne „szczebelki”, które mogłyby stanowić okazje do kolejnych transz zakupów. A może lepiej skoncentrować zakupy dopiero na najniższych szczebelkach? No tak, ale przecież nie ma żadnej pewności, że wskaźnik tam w ogóle dotrze w trakcie najbliższej bessy – stąd plan bardziej systematycznych zakupów. Przy okazji zauważmy, że pewna redukcja wycen już się zresztą odbyła – przed rokiem wskaźnik P/E przekraczał 17x. Zejście poniżej 15x to już pewien „postęp” z punktu widzenia nabywców „hamburgerów”.

Na koniec jeszcze ważne zastrzeżenie. Jest oczywiście bardzo możliwe, że owi potencjalni nabywcy już teraz mają trochę „hamburgerów” w koszyku, kupionych może nawet po wyższych cenach niż obecne. Gdyby istniała gwarancja, że bessa czyha już za rogiem, to oczywiście powinni wszystko wyprzedać. Rzecz jasna takiej pewności nie ma (a im większe przekonanie na rynku, że bessa musi nadejść, tym mniejsze jej prawdopodobieństwo). Jeżeli w najbliższych latach inwestycje nie mają finansować indywidualnych planowanych dużych wydatków, to rozważania na temat bessy nie są powodem do demontażu portfela. Wręcz przeciwnie, przecena „hamburgerów” byłaby impulsem do ich dokupienia.


Plan działania pilnie potrzebny
Biznesplan to koncepcja powszechnie znana przedsiębiorcom. Jej odpowiednikiem w świecie inwestycji finansowych jest tzw. polityka inwestycyjna (investment policy statement, IPS). Instytut CFA (Chartered Financial Advisor), którego autor jest członkiem, zaleca, by doradcy finansowi przy współpracy z klientem tworzyli pisemny IPS, stanowiący sformalizowane wytyczne do działania. IPS powinien opisywać portfel, który dla danego klienta został stworzony na podstawie analizy rozmaitych indywidualnych okoliczności (cele inwestora, akceptowane ryzyko, bieżące wydatki, wiek, stan posiadania, itp.). Nic nie stoi na przeszkodzie, by taki plan działania tworzyli też inwestorzy sami dla siebie. Jego zaletą jest sformalizowanie i zdyscyplinowanie, które są przeciwwagą dla emocji rządzących rynkami finansowymi.


tomasz.hondo@quercustfi.pl

Info

Quercus TFI S.A.:

nasza misja ESG

to edukacja ekonomiczna

Barometry Qnews.pl

Zagłosuj

Najwyższą stopę zwrotu w 2026 roku przyniesie:

Wybory