Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Temat epidemii nieznanego dotąd gatunku koronawirusa zdominował media. Często przywołuje się dla porównania przypadek wirusa SARS, którego epidemia wybuchła również w Chinach, w latach 2002-03.
Jaki wpływ na rynki miał SARS? W początkowym etapie epidemii (od listopada 2002 do wiosny 2003) rynki akcji spadały, choć trudno jednoznacznie określić w jakim stopniu był to efekt obaw przed skutkami ataku nowego wirusa, a w jakim innych czynników. Warto zwrócić uwagę, że światowa gospodarka dopiero wychodziła z recesji, a rynki akcji "lizały rany" po pęknięciu bańki internetowej (okoliczności zdecydowanie odmienne od obecnych).
Co ciekawe przecena dobiegła końca w momencie, gdy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła globalny alarm w związku z epidemią. Druga ciekawostka jest taka, że wtedy jeszcze nawet nie zidentyfikowano nowego wirusa - mówiono raczej o ostrej formie zapalenia płuc. Kiedy wirus SARS został wreszcie "rozpracowany" przez naukowców (III-V 2003), na światowych giełdach trwała już pierwsza fala porecesyjnej hossy.
Jeszcze raz podkreślmy, że analizowanie tego typu historycznych przypadków jest mocno problematyczne ze względu na mnogość innych czynników (warto jeszcze dodać, że w marcu 2003 doszło do amerykańskiej inwazji na Irak).
Pewne wydaje się jedno - jak przypomina z kolei poniższy wykres, wybuchy epidemii na świecie zdarzają się niestety dość regularnie. Chociażby w trakcie obecnej globalnej hossy trwającej od 2009 roku mieliśmy już do czynienia z epidemią "świńskiej grypy", potem gorączki krwotocznej (Ebola) czy bliskowschodniego zespołu oddechowego (MERS). Są to wydarzenia tragiczne, ale nie takie, które miałyby decydujące znaczenie dla gospodarek i rynków.
Reasumując, sprawa epidemii nowego wirusa jest z pewnością w fazie rozwojowej - każdego dnia media informują o nowych ofiarach. Z czysto rynkowego punktu widzenia tego rodzaju epizody w przeszłości sprzyjały zmienności, choć raczej nie były czynnikami w największym stopniu decydującymi o koniunkturze na giełdach.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie stanowi oficjalnej rekomendacji Quercus TFI S.A.