Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Ostatnio na rynku złota często słychać o Wenezueli. Oto dlaczego:
- Kraj ten jest na 16. miejscu na świecie, jeśli chodzi o wielkość oficjalnych zapasów kruszcu (prawie 367 ton na koniec ub.r. wg Światowej Rady Złota). Cenny metal stanowi niemal 70% całych rezerw walutowych.
- Zapasy złota zostały zbudowane w dobie wysokich cen ropy naftowej - gospodarka tego kraju jest wręcz uzależniona od eksportu tego surowca.
- Ubiegłoroczny krach na rynku ropy sprawił, że zbudowany za czasów Hugo Chaveza i popierany przez obecnego prezydenta Nicolasa Maduro model gospodarczy (m.in. rozdęte wydatki socjalne) stoi w obliczu kryzysu - jego objawami są: galopująca inflacja, niedobory towarów, kłopoty ze spłatą długów zagranicznych.
- W ostatnich miesiącach pojawiły się spekulacje, że Wenezuela będzie zmuszona spieniężyć część zasobów złota, co wywierało negatywną presję na notowania kruszcu.
- W ostatnich dniach okazało się, że kraj zawarł z amerykańskim Citibank umowę swap, według której pozyska według doniesień medialnych ponad 1 mld USD gotówki w zamian za 1,4 mln uncji złota, które po kilku latach będzie musiał wykupić, a w międzyczasie płacić odsetki od pożyczki. (1,4 mln uncji to ok. 43,5 tony, czyli ok. 12% całych zasobów Wenezueli).
- Wśród komentatorów pojawiły się opinie, że jest to o tyle dobra wiadomość, że Wenezuela nie chciała definitywnie pozbyć się złota na rynku (pytanie tylko czy to się nie zmieni w razie pogłębienia kryzysu gospodarczego?). Jednocześnie pojawił się pogląd, że zawierając taką umowę Citibank - jeden z największych banków w USA - ma wyraźnie "bycze" nastawienie względem kruszcu (im wyższe ceny, tym większe korzyści ze swapa).
