Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Spośród różnych klas aktywów uwagę w ostatnich tygodniach zwraca przede wszystkim powracająca do łask ropa naftowa. O ile np. cena złota wybiła się dołem z konsolidacji, to w przypadku ropy mamy do czynienia z odwrotnym scenariuszem. Efekt jest taki, że notowania surowca wspinają się na poziomy najwyższe od roku. I to co ciekawe mimo ostatniego umocnienia dolara.

Zwyżkom sprzyjają na pewno próby koordynacji działań głównych krajów-producentów. Do niedawnych postanowień OPEC dochodzą rozmowy Arabii Saudyjskiej z Rosją. Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) prognozuje, że w przypadku realizacji uzgodnień OPEC w sprawie zahamowania wzrostu wydobycia rynek ropy powinien wcześniej powrócić do równowagi po okresie silnej nadpodaży. Oczywiście trzeba brać pod uwagę fakt, że historycznie faktyczne wydobycie krajów tej organizacji regularnie przekraczało ustalone limity, niemniej to nie jedyny czynnik. Od maja trwa systematyczny spadek zapasów ropy w USA - zdążyły się skurczyć o 8% względem rekordowych poziomów.
Ciekawie wygląda porównanie tegorocznej fali odreagowania na rynku ropy z historycznymi przypadkami. Z wieloletnich minimów notowania odbijały się ostatnio w 2009 roku, a wcześniej w 1999.

Proste mechaniczne zestawienie z tymi przypadkami sugeruje, że teoretycznie jest ciągle sporo miejsca na kontynuację odreagowania.

Oczywiście to takich porównań należy podchodzić ostrożnie. Notowania ropy cechują się wyjątkową zmiennością w porównaniu z wieloma innymi klasami aktywów. Długoterminowo pojawiło się kolejne poważne zagrożenie dla cen surowca - rozwój silników elektrycznych i hybrydowych.
Warto przy okazji zwrócić uwagę, że kontynuacja trendu wzrostowego to impuls proinflacyjny na świecie, mogący potencjalnie przyspieszyć wycofywanie się banków centralnych z ultra luźnej polityki monetarnej.
