Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Kwiecień zapisze się na kartach historii warszawskiej giełdy jako okres pod znakiem korekty wcześniejszych zwyżek. WIG zaczynał miesiąc w okolicy czteromiesięcznych szczytów, teraz opada w kierunku technicznego wsparcia leżącego na wysokości ok. 47.000 pkt.

Na wykresie widać wyraźną formację konsolidacji w przedziale 47-49 tys. pkt. Gdyby doszło do wybicia w którymś kierunku, mogłoby to według książkowych schematów zapowiadać ruch o mniej więcej 2 tys. pkt. (szerokość konsolidacji), czyli albo do 45 tys. pkt. w scenariuszu negatywnym, albo do 51 tys. w wariancie optymistycznym. Czyli na dwoje babka wróżyła... Póki co pułap 47 tys. pkt. można traktować jako ważny poziom wsparcia, przy którym pojawi się szansa na obronę. Teoretycznie ze względu na punkt cyklu, w którym jesteśmy, korekta nie powinna wyrządzić wielkich szkód, ale z tego rodzaju krótkoterminowymi prognozami różnie bywa.
Uwagę przykuwa jednocześnie fakt, że polskie akcje ostatnio spisują się relatywnie słabo na tle np. rynków wschodzących, z czym w parze szło osłabienie złotego względem innych walut. Tutaj dla odmiany przywołajmy WIG20, który na dłuższą metę stanowi de facto ekspozycję na emerging markets.

Licząc od styczniowego dołka, "zaległości" względem rynków wschodzących wynoszą już prawie 10 pkt. proc. Albo WIG20 jest za nisko względem emerging markets (co oznaczałoby potencjał do nadrobienia zaległości), albo to emerging markets są za wysoko i czeka je głębsza korekta.
