Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Zgodnie z opisywanymi przez nas kilkakrotnie historycznymi scenariuszami, powrót S&P 500 w okolicę sierpniowego dołka, skutkujący narastaniem obaw przed bessą, okazał się nieunikniony.
Spośród tych siedmiu historycznych przypadków, o których pisaliśmy wcześniej, na obecnym etapie można wyłonić trzy najbardziej podobne do bieżącej sytuacji.
Co działo się po spadku S&P 500 o co najmniej 10% w ciągu pięciu sesji - wybrane przypadki (czerwone linią obrazują obecną sytuację)

W dwóch z tych scenariuszy trwające zejście do dołka stanowiło już kulminacyjny etap wyprzedaży przed większą falą poprawy nastrojów. Najdłużej "siła grawitacji" działała w 2011 roku (przez ok. dwa miesiące od pierwotnego dołka).
Niezależnie od tych historycznych porównań rzućmy okiem na sytuację techniczną.

Według rozrysowanej tu koncepcji S&P 500 w tym roku wykonał ruch od górnej do dolnej linii obszernego kanału, w jakim porusza się od 2009 roku. Na tym etapie nie można więc mówić jeszcze o bessie.
Kluczowe dla dalszego rozwoju wydarzeń będzie to, czy indeks skutecznie stoczy bój o utrzymanie się powyżej poziomów wsparcia, które tworzy nie tylko wspomniana dolna linia kanału, ale też dołek z jesieni ub.r. (1862 pkt. wg cen zamknięcia).
