Chcesz być na bieżąco? Zapisz się na NEWSLETTER
Hossa/bessa - to słowa powszechne wśród inwestorów giełdowych. Ich znaczenie jest oczywiste, choć w praktyce często trudno o zgodne opinie na temat tego czy w danej chwili mamy do czynienia np. z hossą czy jedynie przejściową poprawą nastrojów.
W poszukiwaniu wskazówek pozwalających odróżnić rynek byka od rynku niedźwiedzia warto oczywiście przyjrzeć się historii. Na bazie takich obserwacji oparte jest nasze proste, ale sprawdzone na przestrzeni lat kryterium zaczerpnięte z prostej analizy technicznej. Otóż stwierdziliśmy, że kiedy indeksy giełdowe wspinały się na poziom półrocznego maksimum (precyzyjnie - najwyższy od 126 sesji), można to było uznać za sygnał hossy. Kiedy zaś indeksy wędrowały poniżej poziomu półrocznego minimum, był to sygnał odwracania się trendu na spadkowy. Poniżej ilustrujemy tę koncepcję na wykresach głównych wskaźników GPW.



Jak widać, w ubiegłym roku kontynuacja hossy stała pod znakiem zapytania. WIG kilkakrotnie zbliżał się do półrocznego minimum (ostatecznie za każdym razem się wybronił). Sygnał bessy wysłał w ub.r. tylko indeks małych spółek i to na szczęście tylko przejściowo. Ostatnio ten sygnał został anulowany.
Obecna diagnoza jest taka, że według opisanych kryteriów wszystkie trzy indeksy są w długoterminowych trendach wzrostowych. Ostatnia (spodziewana) korekta spadkowa nie zmienia tej diagnozy.
