Jeśli coś ze standardowych narzędzi analitycznych sprawdzało się w minionym roku na rynkach akcji, to z pewnością były to wskaźniki nastrojów ("sentymentu") w USA. Na jesieni "upieraliśmy się", że załamanie tych wskaźników, pokazujące powszechny strach przed bessą, było paradoksalnie sygnałem nadchodzącego ocieplenia koniunktury (to ocieplenie skoncentrowało się głównie na Wall Street, omijając GPW).
Jak pod tym względem wygląda obecna sytuacja? Pod lupę weźmy przykładowo sprawdzony, aczkolwiek mało znany wskaźnik obrazujący działania funduszy/firm zarządzających stosujących tzw. aktywną alokację (w zależności od sytuacji mogących szybko zmieniać udział akcji w portfelu). Ich zapatrywania bada sondażowo stowarzyszenie NAAIM.

Widać jak na dłoni, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy dwukrotny spadek wskaźnika alokacji poniżej 20% był dobrym sygnałem do kupowania amerykańskich akcji w oczekiwaniu na średnioterminowe odreagowanie. Jak na razie wskaźnik nie spadł jeszcze na nowo do tak niskiego pułapu (aktualnie wynosi 34,5%), ale w ostatnich tygodniach wyraźnie się ku niemu zbliża. Jeśli tam znów dotrze, będzie szansa na kolejne średnioterminowe odreagowanie (niekoniecznie jednak powrót trwałej hossy - o relatywnie wysokich wycenach akcji i stagnacji prognoz zysków spółek pisaliśmy wczoraj).
