Bądź na bieżąco! Zapisz się na NEWSLETTER
Nowy rok na polskim rynku akcji rozpoczął się w szampańskich nastrojach. Indeks WIG powiększył skalę odbicia od październikowego dołka już do ponad 30 proc.
Podczas gdy jeszcze w połowie listopada zwracaliśmy uwagę na silne podobieństwo rozkręcającej się zwyżki do przypadków z lat 1998, 2001 i 2020, to teraz najbardziej zbliżonym przypadkiem jest ten najświeższy, z 2020 roku. WIG niemal idealnie wspina się po ścieżce znanej z okresu po covidowym krachu.
Oczywiście obecna sytuacja pod wieloma fundamentalnymi względami wyraźnie odróżnia się od tej z 2020 (wtedy - maksymalne poluzowanie polityki monetarnej przez banki centralne), niemniej rosnąc o ponad 30 proc. od dołka WIG przy okazji wygenerował jeszcze jeden ciekawy sygnał, godny bliższego przyjrzenia się - znalazł się na poziomie najwyższym od ponad ośmiu miesięcy.
Sprawdźmy kiedy w przeszłości indeks wspinał się na takie co najmniej 8-miesięczne maksima.
W niemal wszystkich przypadkach taki sygnał oznaczał potwierdzenie nadejścia hossy na GPW. Zaledwie w jednym na osiem przypadków (I 2002) zdarzyło się, że po takim sygnale WIG szybko zawrócił w kierunku dołka bessy.
Oczywiście można się przysłowiowo drapać po głowie, próbując pogodzić wyśmienity przełom roku na GPW ze skomplikowanym otoczeniem ekonomicznym, niemniej omówione sygnały bez wątpienia przemawiają za tym, by jakaś porcja polskich akcji była w portfelu inwestycyjnym.
Tomasz Hońdo, CFA, Quercus TFI S.A.